Pomoc społeczna w piciu
Aż zgroza bierze, gdy człowiek popatrzy, co się wyprawia w tym naszym browińskim Domu Pomocy Społecznej. Pijackie śpiewy, awantury, a nawet handel spirytusem - oburza się Jan Grabowski, 68-letni pensjonariusz tej placówki - piszą "Nowości".
06.03.2004 | aktual.: 06.03.2004 08:29
Ustawa o pomocy społecznej narzuca placówkom takim, jak DPS-y pewne standardy. Jednym z nich jest obowiązek zapewnienia podopiecznym atmosfery przypominającej dom rodzinny. Pensjonariusze mają czuć się swojsko i maksymalnie swobodnie. W wewnętrznych regulaminach placówek nie wolno więc zamieścić punktu, który mówiłby o zakazie spożywania alkoholu. Część mieszkańców korzysta z tej swobody, solidnie popijając - pisze dziennik.
Zbigniew Walecki, dyrektor placówki przyznaje, że nadużywanie alkoholu przez pensjonariuszy stanowi spory problem. Temat ten jest poruszany podczas spotkań dyrektorów placówek tego typu - podają "Nowości".
"Czasem osoby z poważnymi problemami alkoholowymi kierowane są na leczenie odwykowe" - informuje Walecki. - "Nie zawsze jest to skuteczne. Jeden z naszych pensjonariuszy w dzień powrotu z leczenia zorganizował zakrapiane przyjęcie powitalne. Bywa i tak, że trzeba wezwać policję, aby awanturującego się lub agresywnego amatora trunków przewieźć do izby wytrzeźwień" - cytuje dziennik.
Pobyt podopiecznych w izbie wytrzeźwień przysparza kierownictwu placówki dodatkowych kłopotów. Skacowanego pensjonariusza trzeba bowiem po takiej wizycie przywieźć z Torunia służbowym autem. Poza tym, sprytniejsi mieszkańcy za izbę nie płacą. Długiem zostaje obciążone ZUS-owskie świadczenie delikwenta. Dla DPS-ów, które pobierają na ogół 70%. całości takiego świadczenia, wiąże się to z finansowymi stratami - piszą "Nowości". (PAP)