Pomoc dla Polaków z Nowego Orleanu
W miejscach, do których ewakuowane są ofiary
huraganu Katrina, działają już punkty pomocy dla polskich
obywateli. Zorganizowali je polscy konsulowie w USA oraz
proboszczowie miejscowych polskich parafii. Dotychczas zgłosiły
się już 24 osoby - powiedział Maciej Szymański, dyrektor
departamentu konsularnego i Polonii MSZ.
Punkty pomocy działają w teksaskich miastach: Dallas, Houston i San Antonio. Na razie nie można w żaden sposób oszacować, ilu Polaków jest jeszcze w strefie zagrożenia. Wciąż czekamy na zgłoszenia. Wiemy, że siedmioro Polaków, którzy jeszcze wczoraj koczowali w jednym z nowoorleańskich hoteli, już jest w drodze do Dallas - powiedział Szymański.
MSZ apeluje, aby wszyscy zainteresowani, zaniepokojeni losem swoich bliskich, którzy znajdują się lub mogli znajdować się na terenie objętym huraganem, przekazywali dane o poszukiwanych Konsulatowi Generalnemu RP w Chicago.
Minister Adam Rotfeld w najbliższych dniach wystosuje do Sekretarz Stanu USA Condoleezzy Rice list z ofertą polskiej pomocy dla poszkodowanych nowoorleńczyków. Polska może wysłać specjalne ekipy ratownicze, specjalistów, lekarzy. Wszystko zależy od potrzeb Amerykanów - powiedział Aleksander Chećko, rzecznik prasowy MSZ.
Dramat, który rozgrywa się na południu Stanów Zjednoczonych, był jednym z tematów nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej w Newport (Wielka Brytania)
, w którym w dniach 1-2 września uczestniczył minister Adam Rotfeld.
Ministrowie uznali, że sytuacja w Nowym Orleanie może zmienić dotychczasowe myślenie o pomocy humanitarnej. To nowa sytuacja, że najpotężniejsze państwo świata potrzebuje pomocy. Przyzwyczailiśmy się, że to Amerykanie udzielają pomocy, teraz sami jej potrzebują. Tragedia może wydarzyć się wszędzie, nie mają na nią monopolu państwa najbiedniejsze - powiedział Chećko.
Wedle informacji MSZ sytuacja w rejonie kataklizmu jest nadal trudna. Około milion osób pozbawionych zostało energii elektrycznej i dostępu do środków telekomunikacyjnych. Szacuje się, że w dalszym ciągu ok. 80 proc. powierzchni Nowego Orleanu jest pod wodą.