Polsko-litewska unia atomowa
Polska może rozwiązać swoje problemy
energetyczne dzięki budowie elektrowni atomowej na Litwie.
Całkowity koszt inwestycji wyniesie około 7,5 mld euro - pisze
"Życie Warszawy".
Według dziennika "Lietuvos Rytas" nasz udział w tej inwestycji jest niemal pewny. Przedstawiciele Polskich Sieci Elektoenergetycznych przyznają, że trwają rozmowy z firmą Lietuvos Energia AB na temat budowy transgranicznego połączenia 400 kV Ełk - Alytus.
- Jego budowa uzasadniona jest względami bezpieczeństwa energetycznego i będzie wspierana przez Komisję Europejską. Ale rachunek ekonomiczny wcale nie jest taki oczywisty - mówi Regina Wegnerowska z Polskich Sieci Elektroenergetycznych. - Dlatego zaproponowaliśmy stronie litewskiej rozważenie większego projektu, jakim mogłaby być wspólna budowa bloku atomowego w elektrowni Ignalin - dodaje Wegnerowska.
Nacisk Unii Europejskiej na Polskę w sprawie znacznego ograniczenia emisji do atmosfery dwutlenku węgla z tradycyjnych elektrociepłowni jest bardzo silny. W efekcie nasz kraj będzie musiał je zamykać i za około 15 lat zacznie odczuwać niedobór prądu. Z kolei Litwa musi znaleźć źródło pokrycia niedoboru energii po zamknięciu przestarzałej elektrowni jądrowej w Ignalinie. Jeśli zdecyduje się na zastąpienie jej nowoczesną siłownią nuklearną, to w jej finansowaniu wezmą udział Polskie Sieci Elektroenergetyczne - twierdzi wileński dziennik. Obecnie 80 proc. potrzeb energetycznych Litwy zaspokaja elektrownia atomowa w Ignalinie. Po jej zamknięciu Litwini będą zmuszeni energię importować.
Zdaniem Witolda Łady, wiceprezesa Państwowej Agencji Atomistyki, lokalizacja na Litwie ma dla Polski wiele zalet. - W Ignalinie mają dobrą, młodą kadrę, która potrafi bezpiecznie pracować z atomem - powiedział nam Łada. Także według Krzysztofa Żmijewskiego, byłego prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych, ze wszystkich znanych lokalizacji polskich elektrowni atomowych ta litewska byłaby zdecydowanie najlepsza. (PAP)