Polskie ofiary nazizmu krytykują wystawę Eriki Steinbach
Polacy więzieni w czasie II wojny światowej w
hitlerowskich obozach koncentracyjnych skrytykowali wystawę
"Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku" Eriki
Steinbach. Z inicjatywy Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie"
delegacja polskich ofiar nazizmu odwiedziła Berlin w 67. rocznicę
wybuchu II wojny światowej.
01.09.2006 | aktual.: 01.09.2006 15:57
Podczas spotkania z polskimi dziennikarzami, na zakończenie dwudniowego pobytu w stolicy Niemiec, byli więźniowie pozytywnie ocenili miejsce pamięci utworzone na terenie byłego obozu pracy dla robotników przymusowych z zagranicy w dzielnicy Schoeneweide. Zapewniali, że są gotowi do dialogu z Niemcami o tragicznych wydarzeniach z przeszłości.
Nie można stawiać znaku równości między katem a ofiarą - powiedział prezes Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych Benedykt Wietrzykowski, pytany o ocenę wystawy Steinbach. Jego zdaniem, twórcy wystawy pokazali tylko skutki, a pominęli przyczyny przesiedleń Niemców. Pani Steinbach nie ma moralnego prawa zajmowania się tym tematem, ponieważ nie wiadomo, czy jej ojciec nie brał udziału w wysiedlaniu z Gdyni w 1939 roku Polaków - uważa Wietrzykowski.
Jerzy Afanasjew ze Stowarzyszenia Byłych Dzieci Więzionych w KL Auschwitz-Birkenau uznał wystawę za nieobiektywną, nieoddającą w pełni cierpień Polaków. Bardziej sugestywnie pokazano cierpienia wysiedlanych Niemców, co wypacza przeszłość - powiedział.
Józef Kuźba ze Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych skrytykował termin otwarcia wystawy - na krótko przed wrześniową rocznicą najazdu na Polskę (wystawę otwarto 9 sierpnia). Jego zdaniem twórcy poświęcili zbyt mało miejsca okupacji Polski, w tym łapankom i innym formom represji. Wiarygodność tej wystawy jest problematyczna - ocenił Kuźba.
Eugenia Cegielska z Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych powiedziała, że prawdziwym wypędzeniem był sposób, w jaki Niemcy usunęli jej rodzinę z mieszkania w Kutnie w 1940 r. Niemcy nie zostali wypędzeni, lecz sami uciekli przed Armią Czerwoną - powiedziała. Przypomniała o wypędzeniu przez Niemców ludności cywilnej z Warszawy po Powstaniu Warszawskim, o czym na wystawie nie ma ani słowa.
Tadeusz Szurmak przyznał, że po zwiedzeniu wystawy ma mieszane uczucia. To dobrze, że pokazano cierpienia różnych narodów, chociaż przyczyny tych cierpień były różne, ponieważ jest to przestrogą dla świata, by takie tragedie nie powtórzyły się - wyjaśnił. Wskazał na wiele braków w programie wystawy, m.in. pominięcie problematyki tzw. marszów śmierci. Podczas ewakuacji z obozów koncentracyjnych zimą 1945 r. esesmani dobijali wycieńczonych więźniów.
Byli polscy więźniowie deklarowali gotowość do dialogu z Niemcami. Zwykli Niemcy doznali krzywd i zasługują na szacunek oraz współczucie - mówił Afanasjew. Zastrzegł, że tych spraw nie wolno wykorzystywać do zbijania politycznego kapitału lub odwetowych haseł. Trzeba było taką wystawę zrobić wspólnie - powiedział były więzień obozu Auschwitz-Birkenau.
Delegacja polskich ofiar nazizmu złożyła kwiaty w centralnym miejscu pamięci RFN - Nowej Wartowni przy bulwarze Unter den Linden w Berlinie.
Jacek Lepiarz