"Polskie obozy śmierci, polskie obozy śmierci…". Izraelska reporterka rzuca oskarżenia
Lahav Harkov, dziennikarka z Izraela, skomentowała sprawę "polskich obozów śmierci". Nowe prawo w Polsce pozwoli ścigać wszystkich, którzy używają takiego sformułowania. Sama jest pewna, że to Polacy odpowiadają za obozy i rozpętała burzę.
"Polskie obozy śmierci" – te trzy słowa 16 razy pojawiły się we wpisie Lahav Harkov. To izraelska reporterka, współpracująca z tytułami "Knesset" i "The Jerusalem Post". O samej sobie pisze też, że jest dumną syjonistką. Harkov ma zweryfikowane konto na Twitterze, prawie 30 tys. obserwujących i jednoznaczne poglądy na temat Holokaustu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jednym wpisem o "polskich obozach śmierci", które wywołały ogromny zgrzyt na linii Izrael-Polska, ściągnęła na siebie uwagę internautów. Dziennikarka nie ma wątpliwości, co do winy Polaków w czasie II Wojny Światowej i oskarża ich o czynny udział w zbrodni na milionach swoich pobratymców.
"Nie wszyscy wasi dziadkowie ratowali Żydów, a mój miałby rodzinę" – to kolejny jej post od soboty. Przeglądając jej tablicę na Twitterze, znajdzie się wiele podobnych komentarzy. A Polacy odpowiadają na nie m.in. tak: "My Polacy znamy prawdę o Was Żydach. Tak nam dziękujesz? Wstydź się!".
"Do atakujących mnie Polaków: Może było 6 mln tych, którzy ratowali Żydów. Ale wasza populacja liczyła dziesiątki milionów. Część żydowska została wymazana. Przestańcie udawać. Cenzura nie ukryje prawdy" – czytamy. Mimo iż podkreśla, że wie, kto budował obozy śmierci, to niczego nie zmienia.
Reporterka powołuje się też na słowa premiera Izraela Benjamina Netanjahu. "Prawo jest bezpodstawne, stanowczo się temu przeciwstawiam, nie można zmienić historii, a Holokaustu nie można zaprzeczyć. Poleciłem ambasadorowi Izraela w Polsce, aby spotkał się ponownie z polskim premierem tego wieczoru i wyraził moje zdecydowane stanowisko przeciwne prawu." – oświadczył. Żydowska społeczność w Polsce nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie.