ŚwiatPolskie "nie" dla "Czterech pancernych i psa"

Polskie "nie" dla "Czterech pancernych i psa"

Polskie dzieci nie będą oglądać w telewizji ani
przygód czterech pancernych, ani serialu o Hansie Klossie -
donoszą ukraińskie gazety, szeroko komentując zdjęcie z
ramówki Telewizji Polskiej "Czterech pancernych i psa" oraz
"Stawki większej niż życie".

09.08.2006 | aktual.: 09.08.2006 10:38

"Polska telewizja publiczna nie pokaże już legendarnego serialu 'Czterej pancerni i pies', ani filmu o przygodach kapitana Klossa. Te 'wybitne dzieła' polskiego kina komunistycznego sprzed 40 lat w zanadto specyficzny sposób traktowały wychowywanie młodzieży i po prostu obrażały ludzi, którzy walczyli o polską niepodległość" - czytamy w dzienniku "Ukraina Mołoda".

"Biorąc pod uwagę politykę dekomunizacji i derusyfikacji Polski, prowadzoną przez braci Kaczyńskich, decyzja o zdjęciu z ramówki radzieckich seriali wygląda na całkiem usprawiedliwioną" - uważa publicysta gazety Antin Borkowski.

Ze zrozumieniem do zakazu emisji "Czterech pancernych i psa" odnosi się również "Lwiwska Hazeta". Pisząc, że zdjęcia z wizji domagali się weterani Armii Krajowej, dziennik zauważa, że przedstawione w serialach wydarzenia przeinaczają historię Polski.

Tymczasem z prawdziwą furią na wycofanie z ramówki TVP znanych również w byłym ZSRR seriali zareagowała gazeta "Komsomolskaja Prawda w Ukrainie".

"Polscy politycy! Dlaczego, psiakrew, obrażacie Szarika?" - zapytała.

Informując, że zakazu emisji filmów domagali się weterani polskiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego z czasów II wojny światowej, "Komsomolskaja Prawda w Ukrainie" wyjaśnia swym czytelnikom, że AK to "polski wariant banderowców" którzy walczyli zarówno z Niemcami, jak i z wojskami ZSRR.

"Dla nich Moskwa jest wcielonym złem. (...) Polskich 'banderowców+' szczególnie rozeźliło przedstawione w serialach braterstwo polskiej i rosyjskiej armii" - wybija dziennik.

"Biedni Polacy. Tyle lat minęło, a oni wciąż walczą z przeklętą, radziecką przeszłością" - dodaje "Komsomolskaja Prawda w Ukrainie".

Jarosław Junko

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)