"Polskie dryfowanie"
Paryski dziennik "Le Monde" w komentarzu "Polskie dryfowanie" opisuje obecną sytuację polityczną w Polsce, wyrażając m.in. pogląd, że konfiguracja polityczna, nad którą dyskutuje się w tych dniach w Warszawie, powinna zaalarmować stolice europejskie.
"Le Monde" pisze: "Unia Europejska mogłaby się obudzić jutro, mając w swym łonie jeden z krajów członkowskich rządzony przez koalicję niepodległościowych konserwatystów, eurosceptycznych populistów, radykalnych katolików - skrajnie prawicowych i ksenofobicznych. Taka jest konfiguracja polityczna, nad którą dyskutuje się w tych dniach w Warszawie i co powinno zaalarmować stolice europejskie".
"Dominuje wrażenie, że polscy konserwatyści igrają z ogniem. Czy Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość, uważany za stratega politycznego, rzeczywiście wie, dokąd zmierza?" - pyta "Le Monde".
Paryska gazeta zastanawia się, czy rzeczywiście kalendarz parlamentarny zmusza go do faworyzowania "przywódcy populistycznego Andrzeja Leppera, który pokazał w przeszłości, jak mało liczy się z instytucjami demokratycznymi swego kraju. Co powiedzieć o poszukiwaniu poparcia u radykalnych katolików z Ligi Polskich Rodzin, zapiekłych homofobów i antyeuropejczyków?"
"Le Monde" pisze dalej: "Poza krótkoterminowymi kalkulacjami politycznymi należy obawiać się politycznego dryfowania. Prawo i Sprawiedliwość schlebia najbardziej konserwatywnym i wstecznym tendencjom w Polsce. Przywódcy tej katolickiej formacji występują na falach Radia Maryja, stacji, która nigdy nie starała się pohamować skłonności antysemickich swych słuchaczy lub gości. Kręgi kulturalne zaczynają się niepokoić tym, co niektórzy nie wahają się nazywać 'rewolucją konserwatywną'".
Gazeta zwraca uwagę, że Polska od upadku komunizmu przebyła ważną drogę ku modernizacji gospodarki i demokratyzacji. Jest dziś członkiem Unii Europejskiej i ma ambicje, by jej głos był słyszany.
"Być może należałoby jej przypomnieć, że to przyjęcie do UE oznacza również podzielanie pewnych fundamentalnych wartości demokratycznych. Wartości, których nie podzielały gorąco i często partie polityczne, jakie wkrótce mogłyby wejść do rządu premiera Kazimierza Marcinkiewicza" - konkluduje paryska gazeta.