Trwa ładowanie...
d8gro0a
25-10-2006 12:35

Polskie akcenty we wspomnieniach b. kanclerza Schroedera

Gerhard Schroeder uznał swój udział w obchodach 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w sierpniu 2004 roku za jedno z "najbardziej emocjonalnie poruszających wydarzeń", jakie przeżył podczas zagranicznych wizyt jako kanclerz Niemiec. Wspomnienia socjaldemokraty, który kierował niemieckim rządem w latach 1998-2005, opublikowano w rok po jego odejściu z urzędu. Od środy są dostępne w niemieckich księgarniach.

d8gro0a
d8gro0a

B. kanclerz ocenia stosunki z Polską jako "z pewnością najtrudniejsze i najbardziej wrażliwe", w porównaniu do stosunków ze wszystkimi innymi sąsiadami Niemiec.

"Polska była zbyt często igraszką w rękach mocarstw, Niemiec i Rosji - podzielona, zniszczona, uciskana. Z tego powodu w Polsce panuje zrozumiała nieufność w stosunku do obu tych krajów i przesadna narodowa pewność siebie klasy politycznej" - tłumaczy b. kanclerz. Schroeder przyznaje, że niemiecki obraz Polski odzwierciedla wiele istniejących wciąż uprzedzeń.

Jego zdaniem, w stosunkach polsko-niemieckich nie doszło jeszcze, w przeciwieństwie do stosunków niemiecko-francuskich, do ostatecznego pojednania. "Epoka powojenna nie jest jeszcze zakończona" - dodaje.

Były szef rządu przypomina, że na kilka tygodni przed jego wizytą w Warszawie "nieodpowiedzialne inicjatywy" niemieckich ziomkostw, wysuwających roszczenia wobec Polski, "rozdrapały stare rany".

d8gro0a

Relacjonując swoje przemówienie podczas rocznicowych uroczystości w Warszawie, Schroeder zwrócił uwagę na słowa, iż pamięć o cierpieniach nie powinna Polaków i Niemców dzielić, lecz łączyć. Podkreślił, że zastrzegł w przemówieniu, iż w Niemczech nie może być miejsca na roszczenia odszkodowacze i sprzeciwił się planom budowy w Berlinie narodowego Centrum przeciwko Wypędzeniom.

Schroeder wspomina, że miał łzy w oczach, oglądając film o powstaniu, zaprezentowany przed jego przemówieniem, pokazujący na zakończenie martwe dziecko. Wielkie wrażenie wywarły na nim spotkania z weteranami walk powstańczych.

Opisując wizytę w muzeum Powstania Warszawskiego, Schroeder wtrącił, że oprowadzający go prezydent Warszawy Lech Kaczyński znany był już wówczas ze swej "narodowej i antyniemieckiej postawy". "Wobec mnie zachował się uprzejmie i przyjaźnie" - zastrzegł.

W innej części swoich wspomnień b. kanclerz wyraził opinię, że w dzisiejszej Polsce pomija się finansowy wkład Niemiec w kompromis na szczycie Unii Europejskiej w Kopenhadze.

d8gro0a

Schroeder przypomniał, że decyzja o przyjęciu dziesięciu nowych krajów do Unii zapadła podczas unijnego szczytu w grudniu 2002 roku w Kopenhadze. "Podczas tego posiedzenia Polska poniosłaby porażkę, gdyby nie wsparcie, jakiego swemu wschodniemu sąsiadowi udzieliły Niemcy" - czytamy. "Konieczny kompromis, także szerokie materialne ustępstwa, zawarto w istotnym stopniu dzięki niemieckiej argumentacji" - podkreśla socjaldemokrata.

"Fakt, że to niemieckie zaangażowanie doprowadziło ostatecznie do sukcesu w Kopenhadze i tym samym dotrzymania terminu rozszerzenia Unii Europejskiej - a więc, że to my wyszliśmy na przeciw życzeniom polskiego premiera Leszka Millera, biorąc na siebie znaczne finansowe zobowiązania - pomija się chętnie w dzisiejszej Polsce" - ubolewa Schroeder.

"Nie sądzę, aby urzędujący obecnie rząd, który zachowuje się równocześnie antyniemiecko, antyrosyjsko i antyeuropejsko, był zgodny ze średnio- i długookresowymi interesami kraju" - pisze ekskanclerz.

d8gro0a

Schroeder uwypukla rolę Niemiec w zawarciu kompromisu dotyczącego dopłat dla rolników. Wyjaśnia, że rolnicy z nowych krajów mieli początkowo otrzymać tylko 25 proc. dopłat w porównaniu z rolnikami z dawnych krajów UE. Świadczenia miały stopniowo rosnąć, by w ciągu 10 lat osiągnąć pułap 100 procent. Jednak dzięki przesunięciom środków przeznaczonych dla obszarów wiejskich możliwe było podwyższenie początkowego pułapu do 55 proc. "Polski premier Miller podkreślał w rozmowach ze mną, jak ważna jest dla niego ta sprawa. Znajdował się pod presją swojego koalicjanta (PSL) i chciał pozyskać sceptycznych rolników (do głosowania za UE) w referendum w 2003 roku" - pisze Schroeder. Aby historyczne rozszerzenie Unii nie spaliło na panewce, byłem gotów zgodzić się na propozycję Millera, która oznaczała jednak większe wydatki dla dawnych członków Unii" - czytamy.

W swoich wspomnieniach cały osobny rozdział poświęcił Schroeder Rosji, którą nazywa "globalnym graczem". Wzywa Europę i Niemcy do konstruktywnego wsparcia reform w Rosji. "Chciałbym zapobiec odrodzeniu się dawnych uprzedzeń, mitów i ideologii. Istnieje niebezpieczeństwo, że całkowicie wymykająca się spod kontroli prawicowa, nacjonalistyczna tendencja w Polsce może wyrządzić szkody także stosunkom niemiecko-rosyjskim. To byłoby straszne dla Europy" - ostrzega socjaldemokrata.

Pisząc o różnicy zdań wobec wojny w Iraku, Schroeder nazywa tzw. list ośmiu z 30 stycznia 2003 roku "adresem uległości" (wobec USA). Twierdzi, że o ile może zrozumieć nowych członków UE, którzy "z powodów historycznych chcieli stanąć po stronie USA", to nie jest w stanie zrozumieć motywacji starych państw członkowskich Unii, przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Zdaniem Schroedera autorzy listu zaprzepaścili szansę na wypracowanie wspólnego stanowiska Europy, co mogło odwieść Amerykę od błędu, jakim było zaatakowanie Iraku.

Jacek Lepiarz

d8gro0a
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d8gro0a
Więcej tematów