Polski szyfrant "niemal na pewno" w Chinach
Zaginiony polski szyfrant Służby Wywiadu Wojskowego przebywa w Chinach - informuje francuski portal Intelligence Online. Chorąży Stefan Zielonka miał zostać zwerbowany przez chińskie służby specjalne, które w obliczu groźby dekonspiracji ewakuowały go do Państwa Środka. Wraz z nim znalazła się tam jego rodzina, która początkowo pozostawała w Polsce. To żona szyfranta poinformowała policję o zniknięciu męża. MON oraz rzecznik rządu odmawiają komentarza w tej sprawie.
Według informacji portalu Intelligence Online, chorąży Zielonka przebywa w okolicach Szanghaju, gdzie chiński służby wywiadowcze miały mu zorganizować "nowe życie".
W tekście pt. "Pekin dba o swoich szpiegów (swoich "kretów")" specjalistyczny portal, zajmujący się wywiadem i kontrwywiadem na świcie, twierdzi, że Zielonka został zwerbowany przez służby podlegające Ministerstwu Bezpieczeństwa Chin.
To właśnie cywilny chiński wywiad, zdaniem "Intelligence Online", wywiózł potem szyfranta do Państwa Środka. Według periodyku przebywa on obecnie w regionie Szanghaju razem z żoną i dzieckiem.
Będzie dalej szpiegował?
Jak podaje Intelligence Online, państwo chińskie dba o przekupionych agentów. Podwójni agenci, którzy znaleźli schronienie w Chinach, dostają z reguły pracę doradców w wydziałach wywiadu, które szpiegują ich dawną ojczyznę.
Polski szyfrant miał wiedzę dotyczącą systemów łączności NATO, a także siatki polskich agentów pracujących za granicą.
Wcześniej dementowano pogłoski na temat współpracy Zielonki z obcym wywiadem. Według Intelligence Online, w ostatnich latach odnotowano kilka przypadków tego rodzaju "zniknięć" funkcjonariuszy służb specjalnych państw europejskich.
Informacje trudne do potwierdzenia
Redaktor naczelny "Intelligence Online" Philippe Vasset powiedział, że informacje te pochodzą "ze źródeł azjatyckich" i są "pewne w 90 procentach". - Takie informacje są właściwie niemożliwe do potwierdzenia, ale w świetle wiedzy, którą mam, jestem niemal pewny, że on (Zielonka) jest w Chinach - dodał Vasset.
- Nie wiem, czy był ważnym źródłem dla wywiadu chińskiego, ale z pewnością miał potencjał, by zostać takim źródłem. Orientował się dobrze w systemach szyfrowania NATO i w siatce polskich służb wywiadowczych za granicą - podkreślił redaktor pisma.
- Mój artykuł nie mówi przede wszystkim o tym konkretnym przypadku, ale raczej o obecnej tendencji. W tym momencie jest wielu europejskich funkcjonariuszy wywiadu, którzy weszli w kontakt z chińskimi służbami specjalnymi i zostali przerzuceni do Chin" - twierdzi Vasset. Dodał, że w kolejnym numerze pisma zostanie ujawniony inny podobny przypadek agenta jednego z krajów europejskich, który "przeszedł podobny szlak jak Zielonka". Vasset nie chciał podać jego narodowości, ale dodał, że nie chodzi o Polaka.
Śledztwo prokuratury
W maju 2009 r. prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia dezercji szyfranta Służby Wywiadu Wojskowego. 52-letni chor. Zielonka wyszedł z domu na warszawskim Gocławiu drugiego dnia Świąt Wielkanocnych. Według mediów, najbardziej prawdopodobne są dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakłada, że popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej, od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju.
Rząd nie komentuje
Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział, że nie będzie żadnych rządowych publicznych wypowiedzi na temat domniemanego pobytu zaginionego szyfranta polskiego wywiadu w Chinach.
Zapewnił również, że premier interesuje się informacjami, które mają wpływ na bezpieczeństwo państwa.
Kompromitacja wywiadu
Były dziennikarz śledczy Grzegorz Indulski uważa, że trudności z odnalezieniem zaginionego polskiego szyfranta wojskowego kompromitują polski wywiad i resort obrony.
Indulski przypomina, że od początku sprawy chorążego Zielonki istniało domniemanie, że za jego zaginięciem stoją chińskie służby specjalne. Indulski podkreśla, że Chiny są wyjątkowo aktywne w ostatnim czasie w Europie czy Stanach Zjednoczonych, gdzie chińscy agenci zajmują się wykradaniem nowoczesnych technologii.