Polski (nie)Ład? Wirtualne pieniądze na milionowe inwestycje w samorządach
Okazuje się, że rządowe promesy w ramach Polskiego Ładu przyznane na inwestycje w samorządach mogą sprawiać nie lada kłopot. Irytują się przedsiębiorcy, którzy zamiast pieniędzy na realizację przetargów dostają jedynie obietnicę ich wypłaty na papierze. - Jeśli ich nie dostaniemy, będziemy musieli wziąć kredyt. Sposób zapłaty firmom jest niekorzystny - przyznają w rozmowie z WP samorządowcy.
Przypomnijmy, pod koniec października premier Mateusz Morawiecki ogłosił wyniki pierwszego naboru Rządowego Funduszu Polski Ład – Programu Inwestycji Strategicznych. Ponad 23 miliardów złotych z budżetu państwa trafi łącznie do 2785 jednostek samorządu terytorialnego z całej Polski, czyli ok. 97 proc. samorządów.
To środki na budowę lub modernizację żłobków, przedszkoli, szkół, dróg, ścieżek rowerowych czy infrastruktury wodno-kanalizacyjnej. Program realizowany jest poprzez promesy inwestycyjne udzielane przez Bank Gospodarstwa Krajowego - to formalne przyrzeczenie zapłaty, podczas gdy faktyczne środki mają zostać wypłacone dużo później. W niektórych przypadkach promesy obejmują nawet 95 proc. całości inwestycji.
Po przyznaniu promes w niektórych samorządach pojawiły się kontrowersje wokół wypłat z programu. Według przepisów w przypadku inwestycji, których realizacja nie będzie trwała dłużej niż rok, wypłata nastąpi po zakończeniu inwestycji. W przypadku dłuższej niż 12 miesięcy: w 2-3 transzach zgodnie z harmonogramem realizacji inwestycji.
W podkarpackiej gminie Zaklików władze od dawna chciały przeprowadzić rozbudowę oczyszczalni ścieków. Na drodze stawały zawsze wielomilionowe koszty. Promesę od rządu w wysokości 7,5 mln zł przyjęto jak prezent pod choinkę.
Całość inwestycji oszacowano na 11,5 mln zł – 4 miliony mają pochodzić ze środków własnych. Przetarg miał rozstrzygnąć się pierwotnie 10 grudnia, ale już wiadomo, że data się przesunie na 17 grudnia. Po ogłoszeniu przetargu gmina została bowiem zasypana wątpliwościami od wykonawców.
Firma będzie musiała wziąć kredyt?
"Czy zamawiający posiada zagwarantowane środki finansowe konieczne do realizacji zamówienia oraz, czy dostęp do nich nie ulegnie zmianie w czasie trwania umowy?" – zapytała jedna z firm. "Zamawiający posiada promesę dotyczącą dofinansowania z programu Rządowy Fundusz Polski Ład; środki zabezpieczone przez zamawiającego wynoszą 4 mln zł" – czytamy w odpowiedziach urzędników gminy.
Kolejna firma, kolejne wątpliwości. "Sposób rozliczenia za wykonane roboty budowlane zawarty w umowie jest bardzo niekorzystny dla wykonawcy. Wymusza kredytowanie budowy przez wykonawcę. Prosimy o zmianę sposobu rozliczenia na zapłatę poprzez wystawienie przez wykonawcę faktur częściowych i faktury końcowej" – apeluje inna firma startująca w przetargu.
Urzędnicy i w tym przypadku rozkładają ręce. "Zamawiający nie ma możliwości dokonania zmiany sposobu rozliczania realizowanej inwestycji. Zasady określające wypłatę wynagrodzenia zostały określone przez jednostkę dofinansowującą w ramach Programu Rządowy Polski Ład" – odpisują urzędnicy.
Co na to burmistrz Zaklikowa Dariusz Toczyński?
- W tej chwili, nie mając środków w budżecie, promesę traktujemy jako gwarancję finansową. W przypadku, kiedy byśmy środków z BGK nie otrzymali, musielibyśmy zaciągać kredyt. W naszej sytuacji byłoby trudno, bo w budżecie nie dysponujemy taką kwotą. Faktycznie sposób płatności jest niekorzystny dla firm. Zaplanowaliśmy realizację inwestycji w następnych dwóch latach, więc możemy wykonawcy przelać pieniądze dopiero na zakończenie 2022 i 2023 r. Przekażemy wtedy faktury za wykonane prace do BGK, Bank powinien nam przelać pieniądze i dopiero możemy przekazać środki na konto wykonawcy – mówi Wirtualnej Polsce Dariusz Toczyński, burmistrz Zaklikowa.
Promesa? To na razie tylko "papierowa deklaracja"
Przedsiębiorca z Podkarpacia, który zgłosił się do naszej redakcji, zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. - Takie przetargi będą mogły realizować tylko duże firmy. Inne będą musiały brać kredyty pod realizacje przetargów, bo nie będą w stanie same sfinansować realizacji przetargu trwającego często kilkanaście miesięcy. A co będzie w sytuacji, jeśli samorząd ogłosi przetarg, a później nie dostanie dofinansowania z BGK, bo to tylko promesa? - mówi nam przedsiębiorca z jednej z podkarpackich firm budowlanych.
Pytany o problem przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP Krzysztof Iwaniuk, który na co dzień pełni funkcję wójta gminy Terespol, mówi: - Zobaczymy, jak problem będzie się rozwijał. Po przyznaniu promesy mamy pół roku na uruchomienie przetargu. Wówczas będziemy wiedzieć coś więcej. Czy będziemy mieli problem z firmami? Jeszcze tego nie wiem, bo inflacja jest przerażająca i koszty mogą pójść w górę. Ale w naszym regionie firmy są chętne do współpracy, tylko ludzi do pracy brakuje – mówi WP wójt Terespola.
"To nam spadło z nieba"
W ramach programu gmina Terespol z Rządowego Funduszu Polski Ład Programu Inwestycji Strategicznych otrzymała 95 proc. dofinansowania na realizację inwestycji "Budowa dróg gminnych na terenie Centrum Gminy w Kobylanach". Inwestycja, której całkowita wartość oszacowana została na 8 663 200,00 zł, dostanie z budżetu państwa 8 230 040,00 zł. Gmina będzie musiała z własnych środków przeznaczyć więc niecałe pół miliona złotych.
- Dużo moich kolegów samorządowców było zaskoczonych wysokością kwot z Polskiego Ładu, na jakie można było zgłaszać zapotrzebowanie. To nam spadło z nieba. Dzięki temu obszary wiejskie będą mogły się rozwijać, a ci najsłabsi będą mieć większe szanse. My jako gmina nigdy już tak wysokiego dofinansowania nie będziemy mieli – mówi nam przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP Krzysztof Iwaniuk.
Pytane przez WP Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej o wątpliwości z płatnościami odesłało nas jedynie do Kancelarii Premiera. Z kolei Bank Gospodarstwa Krajowego do czasu publikacji nie odpisał na nasze pytania.