Polski minister jest "zawiedziony Litwą"
Polska jest zawiedziona tym, że w ciągu dwudziestu lat Litwa nie rozwiązała żadnego problemu zgłaszanego przez mniejszość polską - powiedział w wywiadzie dla dziennika "Lietuvos Rytas" szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.
22.07.2011 | aktual.: 05.09.2011 10:30
- Jesteśmy zawiedzeni. Sądziliśmy, że to, iż nasz prezydent Lech Kaczyński odwiedził Litwę 16 razy w ciągu czterech lat, a nasz premier odwiedza Wilno jako pierwszą stolicę w Europie jest znakiem, iż uważamy Litwę za szczególnie bliski i przyjazny kraj. Liczyliśmy, że w tej sytuacji Litwa rozwiąże przynajmniej jeden problem z tych podnoszonych w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Ale tak się nie stało. Dlatego właśnie jesteśmy zawiedzeni - powiedział minister Sikorski.
Do nierozstrzygniętych problemów minister zaliczył zwrot ziemi na Wileńszczyźnie, którą w większości zamieszkują Polacy, pisownię nazwisk polskich i możliwość używania na Wileńszczyźnie tablic z nazwami ulic i miejscowości w dwóch językach: litewskim i polskim.
- Zamiast rozwiązywać te problemy, tworzy się nowe - zaznaczył minister, przypominając o przyjęciu w marcu ustawy o oświacie, która w ocenie litewskich Polaków pogarsza obecny stan posiadania szkolnictwa polskiego na Litwie.
Radosław Sikorski powiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, iż spuścizna historyczna Polski i Litwy nie jest jedynie romantyczna, i że ocena wspólnej przeszłości w obu krajach jest różna.
- Sądziliśmy jednak, że po tym, gdy popieraliśmy waszą walkę o niepodległość, członkostwo w NATO i UE, przez wiele lat byliśmy tak bliscy we wspólnych dążeniach politycznych, wy wreszcie zaufacie naszej dobrej woli i zamiarom, i zaczniecie traktować Polaków nie jak "piątą kolumnę", a jak obywateli Litwy, którym należy przyznać wszystkie normalne prawa, a nawet przywileje, jakie mają mniejszości narodowe we wszystkich krajach Europy - powiedział Sikorski.
Wyraził opinię, że "między państwami, które w przeszłości były tak bliskie, takich problemów w ogóle nie powinno być, a one są". - Sądziliśmy, że byliśmy przyjacielscy w ciągu dwudziestu lat, ale nie doczekaliśmy się reakcji w kwestiach, na których nam zależy i po prosu nie rozumiemy dlaczego? - powiedział minister.
Zaznaczył, że przed powrotem do normalnych stosunków dwustronnych, chce widzieć jakiś postęp w rozstrzyganiu istniejących problemów.
- Ukrywanie problemów nie sprzyja przyjaźni. Wydaje nam się, że wykorzystaliśmy wszystkie środki współpracy, jednakże, mimo wszystko, Litwa nie realizuje swych obietnic - powiedział minister Sikorski.
Na stwierdzenie dziennikarza, że nie zważając na zaistniałą sytuację, litewscy politycy uważają, iż stosunki polsko-litewskie nadal pozostają dobre, szef polskiej dyplomacji odpowiedział: "Jeżeli litewscy politycy naprawdę tak sądzą, my możemy się pogodzić z takimi stosunkami, jakie są obecnie. Sądzę jednak, że zrobiliśmy naprawdę dużo, by te stosunki były tak dobre, jak tylko to jest możliwe".
Komentując obawę Litwy wynikającej ze zbliżania się Polski i Rosji, Sikorski wyraził wątpliwość, czy Wilno naprawdę obawia się Moskwy.
- Gdybyście naprawdę obawiali się Rosji, przyznalibyście na obronę nie o połowę mniej tego, co przewidują standardy NATO. Polska doskonale rozumie, że znajduje się na granicy Sojuszu, dlatego przeznacza na obronę 1,95% PKB, a Litwa - 0,88%. Jeśli chodzi o nasze stosunki z Moskwą, to mamy takie stanowisko: zróbmy jeden krok i obserwujmy, jaka będzie odpowiedź. Taką samą logikę chcieliśmy stosować również w odniesieniu do Litwy - powiedział minister Radosław Sikorski.