PolskaPolski jazz nosi jego imię

Polski jazz nosi jego imię

O polskim jazzie lat 50. i 60. mówi się, że nosi imię Krzysztofa Komedy. Jeden z najwybitniejszych polskich jazzmanów, pianista, kompozytor i twórca muzyki m.in. do filmów "Niewinni czarodzieje" i "Dziecko Rosemary" urodził się 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu.

Polski jazz nosi jego imię
Źródło zdjęć: © PAP

- Nazywają mnie muzykiem filmowym, ja jednak zawsze będę przede wszystkim jazzmanem - mówił o sobie Krzysztof Komeda.

- Im więcej czasu mija od jego śmierci, tym bardziej widać, że Komeda - koncertujący jazzman i pianista staje się mniej ważny od Komedy - kompozytora, aranżera i orkiestratora - powiedział prof. Marek Hendrykowski, historyk sztuki filmowej, autor książki "Komeda" wydanej nakładem poznańskiego Wydawnictwa Miejskiego. - W tej drugiej sferze muzyk okazał się zupełnie fenomenalny - mówił profesor. Według niego, "to była rzeczywiście wielka osobowość polskiego jazzu, ale sam Komeda wiedział, że jako pianista nigdy nie osiągnie wielkiego sukcesu".

- Jakim był artystą, wiemy dzisiaj przede wszystkim z filmów - mówił znawca kina. - Komeda to inwencja, oryginalna wyobraźnia muzyczna, niebywały talent do wymyślania melodii. Doskonale łączył muzykę z obrazem filmowym, bywał w tym rewelacyjnie twórczy, miał nieprawdopodobne oko i ucho - dodał. Jak mówił Hendrykowski, Komeda "po dwóch tygodniach od zobaczenia filmu przynosił reżyserowi genialną, doskonale pasującą do obrazu muzykę, którą następnie nagrywał w studiu z najlepszymi z najlepszych".

Krzysztof Komeda, właściwie Krzysztof Trzciński, urodził 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku siedmiu lat. W 1955 roku, po uzyskaniu dyplomu poznańskiej Akademii Medycznej, podjął pracę jako laryngolog.

Już jako student brał udział w jam sessions organizowanych w studenckich mieszkaniach po kryjomu, bo w czasach stalinizmu władze komunistyczne zakazały grania jazzu, jako muzyki niezgodnej z panującymi zasadami socrealizmu.

Występował z różnymi poznańskimi grupami m.in. z zespołem dixielandowym Jerzego Grzewińskiego, grającym jazz w tradycyjnym stylu nowoorleańskim. Dixieland nie odpowiadał Komedzie, interesował go modern jazz. W tym stylu grał Komeda Sekstet, który muzyk założył w 1956 roku. Zespół Komedy stał się pierwszą polską grupą jazzową grającą muzykę nowoczesną, a jego nowatorskie wykonania utorowały drogę dla jazzu w Polsce.

Komeda zaistniał na polskiej estradzie w 1956 roku podczas I Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie. - Występ Sekstetu Komedy stał się wielkim wydarzeniem kulturalnym doby Odwilży i Października. W tamtym roku w sierpniu na sopockiej estradzie doszło do przełomu w polskiej kulturze, ponieważ nagle w centrum odradzającej się kultury polskiej znalazła się potępiana przez władze muzyka jazzowa - mówił Hendrykowski. Jak zaznaczył, "zwrócono wtedy szczególną uwagę na tę szóstkę, której przewodził rudy okularnik". - Wszystkie gazety i tygodniki pełne były Komedy, stał się on w jednym tygodniu kimś niezwykle ważnym dla polskiej kultury - przypomniał profesor.

Krzysztof Trzciński przyjął pseudonim "Komeda" jeszcze w Poznaniu w 1956 roku, rok później postanowił rozstać się z zawodem lekarza, ponieważ doszedł do wniosku, że świat muzyki i medycyny są nie do pogodzenia. - Muzyka była w moim życiu ważniejsza - powiedział pianista.

Jako muzyk filmowy Komeda zadebiutował w 1958 roku. Jak zaznaczył Hendrykowski, to zafascynowany muzykiem Jerzy Skolimowski polecił swojemu koledze Polańskiemu Komedę jako kompozytora do etiudy filmowej "Dwaj ludzie z szafą". - Polański zwrócił się do Komedy z duszą na ramieniu, ponieważ różnica pomiędzy znanym całej Polsce muzykiem a nikomu nieznanym adeptem reżyserii była wtedy ogromna - mówił profesor. Jak opowiadał, Komeda zgodził się bez wahania, od tamtej chwili stale komponował do filmów Polańskiego i kilku innych reżyserów.

Roman Polański wspomina Komedę jako niezwykle nieśmiałego rudowłosego okularnika. - Kiedy poznałem go bliżej, zdałem sobie sprawę, że jego rezerwa jest oznaką chorobliwej nieśmiałości, pancerzem, pod którym kryje się łagodność i niezwykła inteligencja - mówił reżyser.

W 1960 roku powstała muzyka do "Niewinnych czarodziejów" Andrzeja Wajdy. - W 1959 roku po filmie "Lotna" Wajda chciał oderwać się od kina historycznego i zająć współczesnością. Krążąc po różnych tematach i ludziach wpadł na młodego zdolnego nazwiskiem Skolimowski - mówił autor "Komedy". Jak zaznaczył, "we trzech, wspólnie z Jerzym Andrzejewskim, rozwijali pomysł nakręcenia czegoś o młodym pokoleniu - jakie ono jest". Według Hendrykowskiego, kluczowa rola przypadła wtedy Skolimowskiemu, który wymyślił bohaterów i napisał dialogi. Pierwowzorem Bazylego, którego zagrał Tadeusz Łomnicki, był Komeda - uważa profesor. - To nie jest zwierciadlana biografia znanego muzyka, ale wiele cech bohatera, którego widzimy na ekranie, żywo przypomina sylwetkę, styl, życiorys i legendę Komedy - mówił Hendrykowski.

W filmie Wajdy Komeda wystąpił też osobiście, grając samego siebie. - Nie tylko jego życie dostarczyło materiału fabularnego, ale również na ekranie pojawia się we własnej osobie - zaznaczył znawca kina.

Komeda pisał muzykę m.in. do filmów Janusza Morgensterna ("Do widzenia do jutra", "Jutro premiera") i Janusza Nasfetera ("Mój stary", "Zbrodniarz i panna", "Niekochana").

W styczniu 1968 Krzysztof Komeda wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował nad muzyką do filmów "Dziecko Rosemary" Romana Polańskiego i "The Riot" Buzza Kulika. W grudniu tego roku uległ w Los Angeles ciężkiemu wypadkowi. Do kraju przewieziono go 18 kwietnia 1969 roku. Zmarł dziewięć dni później.

W ramach obchodów 80-lecia urodzin jednego z najwybitniejszych polskich jazzmanów w wielu salach koncertowych i klubach rozbrzmi muzyka Komedy, a na ekranach kin będą wyświetlane filmy, do których legendarny muzyk tworzył muzykę.

Filharmonia Poznańska zaprasza w środę do Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu do wysłuchania Suity z muzyki do filmu "Nieustraszeni pogromcy wampirów" Romana Polańskiego. Podczas koncertu w Auli UAM publiczność usłyszy Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej pod batutą Marcina Sompolińskiego i Chór Kameralny UAM. W koncercie weźmie udział Rafał Zapała - pianista, perkusista i improwizator.

Po koncercie odbędzie się pokaz filmu, o którym opowie prof. Hendrykowski.

W Warszawie obchody 80. rocznicy urodzin będą obchodzone m.in. w Galerii Freta. Obchody rozpocznie w środę dyskusja na temat "Roli muzyki jazzowej w filmie", w której udział wezmą m.in. Zbigniew Namysłowski, Tomasz Lach i Milo Kurtis. Tego wieczoru zagrają zespoły: "Drum Freaks" Milo Kurtisa oraz Zbigniew Namysłowski Quintet. Pokazane zostaną filmy: "Niewinni czarodzieje" oraz "Drogi życia" - niemiecki dokument opowiadający o kompozytorze.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)