Polski jacht "Solanus" próbuje opłynąć Spitsbergen
(inf. własna)
03.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Trwa wyprawa bydgoskiego jachtu "Solanus", którego armatorem jest RTW Bydgostia - Kabel. Jacht dowodzony przez kapitana Bronisława Radlińskiego, wypłynął pod koniec lipca z norweskiego Trondheim, aby podjąć próbę opłynięcia Spitsbergenu.
_ Generalnie moja załoga - to ludzie bardzo młodzi_ - mówi Radliński. I nie brakuje im entuzjazmu.
Pierwszym oficerem i głównym nawigatorem jest Andrzej Urban - jachtowy sternik morski. Świeżo upieczony inżynier ochrony środowiska, Przemysław Wroński pełni rolę II oficera. Bosmanem i zarazem III oficerem jest Robert Chorążewicz, a IV oficerem - student Uniwersytetu Warszawskiego - Piotr Grochowski. Załogę uzupełniają: Stanisław Guzek, prywatny przedsiębiorca, Marek Przewięźlikowski, pracownik ZNTK - Bydgoszcz, student Politechniki Łódzkiej Tomasz Marasek i Jarosław Pietras, nurek, uczeń technikum.
Na początku wyprawy żeglarze nie mieli pewności, jak potoczą się dalsze losy rejsu. O wszystkim miała zdecydować pogoda. Oto fragmenty ich relacji:
Po wyjściu z norweskich fiordów łapiemy wiatr z dobrego kierunku, stawiamy żagle i tak zaczyna się nasza wyprawa. Idziemy półwiatrem z dobrą prędkością 5 węzłów. Oby tak dalej, bo droga długa...
Praktycznie od samego początku Neptun nam sprzyjał, więc i humor załogi nie opuszczał. Przez następne 11 dni mieliśmy bardzo przyjemną żeglugę w wiatrach "od rufy". Było również parę godzin sztormowych. Prędkości osiągaliśmy rzędu 4-6 węzłów, co jak na nasz jacht (14 ton stali) jest wynikiem całkiem niezłym...
Na wysokości 66 stopni 33 miuty 33 sekundy N na pokład przybył Neptun. Przyjął do swego królestwa 6 nowych członków, nadając im następujące imiona: Andrzej Urban - Żarłacz Biały, Robert Chorażewicz - Butlonos (to ze względu na jego skłonności butelkowe), Stanisław Guzek - Svalbard, Piotr Grochowski - Longyearbyen, Tomasz Marasek - Niedźwiadek, Jaroslaw Pietras - Zorza Polarna.
Teraz - po minięciu Wyspy Niedźwiedziej i dotarciu do stolicy Svalbardu - "Solanus" stoi w Longyearbyen i przygotowuje się do dalszej drogi. Obok cumuje inny polski jacht "Eltanin" z Gdańska.
Czas na ważną decyzję - co robić dalej. Decydująca, jak zwykle w przypadku wypraw morskich, jest pogoda i sytuacja lodowa panująca na północy i wschodzie archipelagu._ Mamy trzy możliwości_ - mówią żeglarze._ Po pierwsze - odwiedzamy porty zachodniego wybrzeża i czekamy na odejście lodu z północy; po drugie: próbujemy przejść między Ziemią Północno - Wschodnią a Zachodnim Spitsbergenem; w końcu - kierujemy się dalej, aby opłynąć cały archipelag, co wymaga osiągnięcia szerokości geograficznej powyżej 80 stopni._
Prognozy lodowe są średnie, będziemy musieli trochę ryzykować. Cieśnina Hinloppen jest zawalona tzw. pakiem lodowym - przejście jest możliwe, ale bardzo trudne. Co do okrążenia całego Svalbardu - to sprawa zależy w tej chwili tylko i wyłącznie od warunków lodowych. Jeśli się nie uda, to bardzo możliwe, że będziemy próbować dotrzeć do Ziemi Franciszka Józefa, może do Murmańska, lub w jeszcze inne zimne miejsce.
Dziesięcioletni jacht został starannie przygotowany do wyprawy. Dostał nowe żagle, sprawdzony silnik "Penta", najnowocześniejszy system wspomagający nawigację - NAVTEX.
Profesjonalną odzież żeglarską zapewniła uczestnikom firma Murphy and Nye.
Agnieszka Wasilewska: (WP)