"Polski Hannibal Lecter" - brutalna zbrodnia wciąż bez kary
Warszawski Sąd Okręgowy zdjął z wokandy sprawę 22-latka z Wyszkowa, oskarżonego o zamordowanie w bardzo brutalny sposób 41-letniej prostytutki. Oskarżony Jonasz S., syn znanej dziennikarki poczeka na proces kolejne dwa miesiące - podaje "Tygodnik Ostrołęcki".
11.01.2010 | aktual.: 11.01.2010 20:10
Do bestialskiego morderstwa 41-letniej Barbary Z. doszło na początku zeszłego roku w centrum Warszawy. Funkcjonariuszy zaalarmował znajomy kobiety, który czekał na nią przed blokiem przy ul. Chłodnej. Gdy nie zjawiła się w umówionym miejscu i nie odbierała telefonu komórkowego przez następną godzinę, znajomy taksówkarz powiadomił o wszystkim policję.
Funkcjonariusze próbowali wejść do mieszkania kobiety, nikt im jednak nie otwierał, ale słychać było odgłosy dobiegające z wnętrza. Na miejsce wezwano straż pożarną. Policjanci i strażacy po drabinie weszli do lokalu na pierwszym piętrze. Mężczyzna, który przebywał w mieszkaniu, zapewniał funkcjonariuszy, że nic się nie stało, po czym próbował uciec.
Został zatrzymany przez policjantów czekających na zewnątrz. - Po wejściu do mieszkania policjanci odkryli w łazience rozczłonkowane zwłoki 41-letniej Barbary Z.
Jak się okazało, 41-letnia kobieta, prawdopodobnie trudniąca się prostytucją, została zamordowana przez uduszenie łańcuchem. Następnie morderca włożył jej zwłoki do wanny, odciął ręce i nogi, rozciął brzuch. Podczas sekcji zwłok okazało się, że brakowało niektórych organów, które po wycięciu sprawca najprawdopodobniej wyrzucił do kanalizacji.
Sprawca tej masakrycznej zbrodni, pochodzący z Wyszkowa student jednej z warszawskich uczelni zyskał przydomek - Hannibal Lecter. Tak nazwali go dziennikarze i policjanci, którzy widzieli, co zrobił ze swoją ofiarą.
Jonasz S. podczas przesłuchań przyznał się do winy. 22-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Proces miał rozpocząć się w styczniu. Jednak po zdjęciu sprawy z wokandy, "Hannibal Lecter" wrócić na salę rozpraw dopiero w marcu.