Polska zbulwersowana handlem zwłokami
Centrala łódzkiego Pogotowia Ratunkowego (PAP/Krzysztof Jaraczewski)
Bulwersująca afera w łódzkim pogotowiu ratunkowym, jaką ujawnili w środę dziennikarze Polskiego Radia Łódź i Gazety Wyborczej, wywołała szybką reakcję władz i liczne opinie. Według informacji mediów, pracownicy pogotowia sprzedawali zakładom pogrzebowym adresy osób zmarłych, a być może również celowo zabijali pacjentów, opóźniając przyjazd karetki, lub podając leki utrudniające oddychanie. Policja prowadzi przesłuchania. Śledztwem może być
objętych kilkadziesiąt osób.
Premier Leszek Miller zwrócił się do prezydenta Łodzi i wojewody łódzkiego o dołożenie wszelkich starań, by jak najszybciej wyjaśnić sprawę handlu adresami osób zmarłych przez pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego. Miller uważa, że sprawa wymaga bardzo poważnego potraktowania i zbadania. Szef rządu dziwił się, jak to było możliwe, że proceder ten kwitł przez 10 lat i nie było żadnej reakcji.
Prokuratura Apelacyjna w Łodzi rozpoczęła śledztwo. Specjalny nadzór nad nim objęła Prokuratura Krajowa. Minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik poinformował, że sprawą zajmują się od kilku tygodni funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego.
Minister zdrowia zarządził natychmiastową kontrolę gospodarowania w stacjach pogotowia ratunkowego na terenie całego kraju wszystkimi lekami zwiotczającymi, odurzającymi i psychotropowymi. To takie leki mogłyby spowodować zgon pacjentów. Resort zorganizuje wkrótce także specjalne spotkanie z dyrektorami stacji pogotowia ratunkowego w celu podjęcia działań uniemożliwiających i wykluczających podobne do opisanych przez dziennikarzy praktyki.
W czwartek w związku ze sprawą zbierze się w trybie pilnym Sejmowa Komisja Zdrowia. Członkini tej komisji Elżbieta Radziszewska (PO) zauważyła, że problem handlu zwłokami może dotyczyć nie tylko pogotowia łódzkiego, bo - jak powiedziała - tak naprawdę nie wiadomo, czy ten proceder może w różnej skali nie ma miejsca w całym kraju.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że jeśli prawdą jest to co napisała Gazeta, to jest to coś porażającego. Tu trudno jest mówić o przestępstwie, to trzeba mówić o zwyrodnieniu, odejściu od wszelkich zasad etycznych, jak i człowieczeństwa - powiedział dziennikarzom Kwaśniewski.
W podobnym tonie utrzymane są inne wypowiedzi na ten temat. Biskup Tadeusz Pieronek powiedział radiowej Trójce, że tego typu działania, to wystąpienie przeciwko ludzkiej godności. Jego zdaniem wpisują się one w - jak to określił - współczesny trend zwany "cywilizacją śmierci". Cała ta historia - zdaniem biskupa - pokazuje, że człowiek dla pieniędzy jest w stanie poświęcić wszystko, nie widząc i nie szanując ludzkiej godności.
Z kolei metropolita lubelski arcybiskup Józef Życiński powiedział, że jednym z niepokojących zjawisk w naszej kulturze jest działanie pozbawione ocen moralnych, działanie podporządkowane tylko kryteriom zarobku finansowego, rywalizacji i osiągnięć.
Prezes stowarzyszenia "Primum non nocere" Adam Sandauer poinformował, że do jego organizacji spływały wcześniej skargi na pracowników pogotowia ratunkowego. Powiedział on, że otrzymywał informacje, jakoby pacjentom pozwolono umrzeć, ponieważ potrzebny był organ do przeszczepu. Dodał, że nikt w stowarzyszeniu nie traktował tego, jako coś, co może mieć miejsce.
Właściciele łódzkich zakładów pogrzebowych potwierdzili fakt handlu ludzkimi zwłokami, opisany w środę przez dziennikarzy.
Według warszawskiej prokuratury apelacyjnej, gdyby fakt celowego opóźniania przybycia do pacjenta lub podawania mu niewłaściwych leków się potwierdził - byłoby to kwalifikowane jako zabójstwo.
Tymczasem dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku Dorota Dygaszewicz wystąpiła w środę do Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdyni, by ta złożyła doniesienie do prokuratury na autorów reportażu. Jej zdaniem, zanim sprawa została nagłośniona przez media, powinna zostać udowodniona. Dygaszewicz powiedziała, że wypowiedzi cytowane w reportażu są niewiarygodne i podważają też zaufanie do środowiska medycznego.
Rzecznik łódzkiej policji zaapelował do wszystkich osób pokrzywdzonych lub mających istotne informacje na ten temat, by skontaktowały się telefonicznie z łódzkim oddziałem Centralnego Biura Śledczego. Numer telefonu (0-prefix-42) 635 12 90. Specjalny telefon uruchomiła również policja. O wszelkich patologiach związanych z domami pogrzebowymi można poinformować dzwoniąc pod numer 0 800 120 226.(ck)