ŚwiatPolska w unijnej grupie bojowej

Polska w unijnej grupie bojowej

Polska, Niemcy, Słowacja, Litwa i Łotwa podpisały w Brukseli porozumienie o utworzeniu unijnej bojowej grupy szybkiego reagowania, która osiągnie gotowość operacyjną w pierwszej połowie 2010 roku. Wkrótce może powstać następna, "weimarska" grupa z polskim udziałem -
zapowiedział minister obrony Radosław Sikorski.

13.11.2006 16:25

Polski udział w grupie bojowej minister nazwał zaangażowaniem w rozwijanie zdolności obronnych UE i zaproponował od razu powołanie następnej, z udziałem krajów Trójkąta Weimarskiego: Polski, Francji i Niemiec. Okazją ma być przyszłoroczne spotkanie ministrów obrony trzech krajów.

Z pewnością nie chodzi tutaj o europejską armię - powiedział dziennikarzom Sikorski, pytany, czy udział w grupach bojowych ma związek z polskimi pomysłami utworzenia europejskich sił zbrojnych w ramach NATO, o czym prezydent Lech Kaczyński mówił w ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla "Financial Times".

Polska jest zainteresowana rozwojem nie tylko Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale także zdolności obronnych Unii Europejskiej. Nie widzę w tym nic kontrowersyjnego. Dzisiaj mamy kolejny kamień milowy, praktyczne rozwinięcie idei pana prezydenta - powiedział minister.

Bardzo apeluję o poważne podejście do sprawy! Bardzo proszę, żebyście państwo przestali robić jakiś nieprzyjemny zapach wokół czegoś, co jest sensowne, co jest polską polityką od dawna i co dzisiaj przybrało kolejną praktyczną formułę - apelował do polskich dziennikarzy pytających o euroarmię, dodając: To są poważne sprawy i szczególnie za granicą powinniśmy wykazywać elementarną solidarność narodową. Dopytywany mimo wszystko o związek armii europejskiej z NATO, odparł: Te rozmowy miały charakter poufny.

Podkreślając duże zaangażowanie Polski w unijne misje o charakterze wojskowym, Sikorski przypomniał o obecności aż 800 polskich żołnierzy w Kongu, gdzie zapewniają bezpieczeństwo podczas zakończonych właśnie pierwszych demokratycznych wyborów. Mandat unijnych wojsk kończy się 30 listopada, ale Polacy, ochraniający lotnisko w Kinszasie wyjadą jako jedni z ostatnich. Chcielibyśmy, by nasi żołnierze wrócili do kraju przed końcem roku - powiedział Sikorski.

W powołanej polsko-niemiecko-słowacko-litewsko- łotewskiej grupie Polska będzie głównym udziałowcem, tzw. krajem ramowym grupy. Zapowiadamy udział w niej około ok. 750 Polaków, nie licząc dowództwa sił. Jednostka będzie jedną z 19 europejskich grup bojowych, wykorzystywanych do zaprowadzenia i utrzymywania pokoju, udzielania pomocy humanitarnej i ratunkowej oraz zapobiegania konfliktom w różnych miejscach świata.

Liczebność każdej grupy będzie wynosić od 1500 do 2000 żołnierzy. Mają być zdolne do akcji w dowolnym zakątku świata w ciągu maksymalnie 15 dni od podjęcia decyzji politycznej. Będą działały w systemie rotacyjnym, sześciomiesięcznym, by Unia była w stanie prowadzić równocześnie dwie niezależne operacje wojskowe na świecie (już od roku 2007).

Koszty grup bojowych będą pokrywane przez tworzące je kraje, natomiast główne państwo w grupie będzie odpowiedzialne za organizację procesu planowania i wsparcia logistycznego. Pytany o polski udział finansowy, minister odparł: "Obronność kosztuje, bo niepodległość kosztuje".

Decyzja o użyciu i wysłaniu którejś z grup bojowych będzie każdorazowo podejmowana przez szefów państw lub rządów krajów członkowskich UE, a "w sensie militarnym" przez Komitet Wojskowy UE. Wysłanie żołnierzy za granicę za każdym razem będzie musiało być zatwierdzone zgodnie z krajowymi procedurami (w Polsce decyzję podejmuje prezydent na wniosek rządu).

Sikorski powiedział, że "trudno mu sobie wyobrazić", by w przyszłości europejskie siły zbrojne mogły być kierowane poza granice UE bez tych procedur.

Spotkanie ministrów w Brukseli było okazją do podpisania porozumienia o uruchomieniu pierwszego programu badawczego EDA. Polska zadeklarowała wkład 10 mln euro w 54-milionowym budżecie programu. Tym samym nasze zaangażowanie będzie zbliżone do udziału Niemiec i Francji. Program ma pokazać, że członkowie UE potrafią współpracować nad nowymi technologiami w wojsku i połączyć środki, by razem wydać więcej i skuteczniej. Wynikami prac podzielą się wszyscy udziałowcy trzyletniego projektu, więc po jego zakończeniu Polska ma szansę stać się współwłaścicielem nowych technologii przydatnych wojsku. Celem programu ma być wzmocnienie tzw. force protection, czyli ochrony wojsk przed bronią masowego rażenia, ochrony przeciwminowej, zdalnego wykrywania skażeń czy prace nad bezzałogowymi samolotami zwiadu.

Podczas spotkania w Brukseli ministrowie zatwierdzili budżet EDA na rok 2007 w wysokości 22 mln euro. Nie udało się osiągnąć porozumienia co do budżetu na lata 2008-2009 z powodu oporu Wielkiej Brytanii, przeciwnej zbyt szybkiemu wzrostowi aktywnej roli Agencji.

Michał Kot i Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)