Polską rządzi komisja śledcza?
Komisja śledcza ds. Orlenu wydębiła od IPN-u
esbeckie teczki na prezydenta, kilku premierów i biznesmenów nie
po to, by ustalić prawdę zgodnie z celami, które nałożył na nią
Sejm. Komisja z tymi celami sobie nie radzi. Ma je w nosie - uważa
komentator "Gazety Wyborczej" Piotr Stasiński.
10.06.2005 | aktual.: 10.06.2005 06:58
Nie ustaliła, na czyje polecenie zatrzymano w 2002 r. prezesa Orlenu i czy UOP i prokuratura nie nadużyły władzy. Zamiast tego słyszymy, że Polska, która odzyskała niepodległość w 1989 r., opiera się na "układzie wiedeńskim", czyli zmowie służb specjalnych, gangsterów i polityków okrągłostołowych - zaznacza komentator..
Komisja nie ustaliła, czy kontrakty naftowe Orlenu szkodziły bezpieczeństwu energetycznemu kraju, czy ktoś brał przy tym nielegalne prowizje ani czy nadzór państwa nad spółką był poprawny.
Zamiast tego karmi publiczność rewelacjami, że prezydent, były premier, paru ministrów uknuło spisek, by cały sektor paliwowy sprzedać Rosjanom, na czym miał się obłowić Kulczyk.
Według Stasińskiego, komisja stała się łupem radykałów, którzy uczynili z niej trampolinę do władzy. Macierewicz, Giertych, Wassermann używają komisji, by generalnie oskarżać Polskę po '89 o to, że jest kontynuacją PRL-u - krajem, którym wciąż rządzą komunistyczne służby specjalne. To amunicja wojny ideologicznej, którą prowadzą ci posłowie.
Żaden organ państwa nie próbuje pohamować ich zapędów. Prezydium Sejmu i prezes IPN-u bezradnie rozkładają ręce. Opozycja pozwala na wszystko, bo obrywają przeciwnicy. Odwaga zdrożała - podkreśla komentator.
Radykałowie z komisji jeszcze Polską nie rządzą. Ale już ją zatruwają i rozkładają - konkluduje Piotr Stasiński. (PAP)