Polska"Polska prosiła Rosję o nawigatora, ale go nie dostała"

"Polska prosiła Rosję o nawigatora, ale go nie dostała"

36. specjalny pułk 18 marca 2010 r. wystąpił do Rosji o dołączenie do polskiej załogi tupolewa tzw. lidera oraz o dane lotniska w Smoleńsku. Gdy potwierdzenia nie było, zrezygnowano z rosyjskiego nawigatora, ale nie z aktualnej dokumentacji - poinformował rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz.

"Polska prosiła Rosję o nawigatora, ale go nie dostała"
Źródło zdjęć: © PAP

21.01.2011 | aktual.: 21.01.2011 17:27

"W związku ze zbliżającymi się terminami lotów i brakiem potwierdzenia przez stronę rosyjską gotowości do zabezpieczenia lotów przez 'lidera' w 36. pułku podjęto decyzję o zapewnieniu takiego składu załogi, który miałby możliwość prowadzenia korespondencji w języku rosyjskim i zrezygnowano z 'lidera'" - napisał w komunikacie przesłanym Polskiej Agencji Prasowej Kupracz.

"Pułk nie zrezygnował z konieczności uzyskania aktualnej dokumentacji lotniskowej, w tym - kart podejścia, schematów lotniska i łączności" - dodał. Według rzecznika, pismo w tej sprawie wysłano 31 marca 2010 r. Oficjalnej odpowiedzi ze strony rosyjskiej specpułk nie otrzymał.

Szef MON Bogdan Klich mówił wcześniej, że na dwa loty do Smoleńska zrezygnowano z "lidera" (czyli rosyjskiego nawigatora dla polskiej załogi), bo nie zapewniła go na czas strona rosyjska. Powołując się na informacje z 36. pułku mówił, że pułk wystąpił do Rosji w tej sprawie oraz ws. udostępnienia aktualnej mapy terenu wokół lotniska Smoleńsk. - Ponieważ w ciągu dwóch tygodni nie otrzymaliśmy od Rosji ani jednego ani drugiego, a wizyty miały się odbyć lada moment - jak twierdzi dowództwo i lotnicy z 36. pułku - 31 marca zrezygnowano z lidera. Zrezygnowano tylko dlatego, że pilot Arkadiusz Protasiuk spełniał wszelkie warunki do komunikowania się w języku rosyjskim. Znał ten język - co zresztą potwierdził pan Aleksiej Morozow podczas konferencji w MAK - dodał Bogdan Klich.

Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa przypomniał, że już we wrześniu zeszłego roku informował, iż prokuratura ustaliła, że to nie strona rosyjska zignorowała polskie wnioski o wyznaczenie lidera do naszych załóg lądujących 7 i 10 kwietnia zeszłego roku w Smoleńsku. Według niego z ustaleń śledztwa wynika, że to strona polska postanowiła nie występować o lidera, bo zestawiła załogi samolotów w ten sposób, aby były w nich osoby znające język rosyjski.

Według portalu tvn24.pl w aktach śledztwa jest dokument z 31 marca 2010 r., w którym Szefostwo Służby Ruchu Lotniczego RP stwierdza: "W związku z zapewnieniem przez dowódcę eskadry o zaplanowaniu załóg posługujących się językiem rosyjskim na w/w przeloty, proszę o anulowanie zamówienia liderów.(...)".

B. ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr ujawnił w zeszłotygodniowym wywiadzie dla "Dużego Formatu", że przygotowując rosyjskie wizyty premiera i prezydenta zetknął się z tym, iż to Rosjanie pytali nas, czy chcemy skorzystać z pomocy ich nawigatorów, którzy pomogą naszym pilotom w lądowaniu. "To pytanie przesłaliśmy do Warszawy. Odpowiedziano, że nie" - powiedział Bahr, nie precyzując, kiedy dokładnie Rosjanie go o to pytali.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)