Świat"Polska prezydencja natrafiła na wzburzone morze"

"Polska prezydencja natrafiła na wzburzone morze"

Na warszawskim szczycie Partnerstwa Wschodniego UE nie może wydać się słaba, bo sześć byłych republik sowieckich potrzebuje silnego zachodniego partnera - pisze niemiecki dziennik "Die Welt". "Nieoczekiwanie, wskutek kryzysu w strefie euro i rebelii w krajach arabskich, prezydencja natrafiła na niezwykle wzburzone morze" - podkreśla. Nie tylko problemy strefy euro świadczą o kryzysie w Europie, problemem jest również kwestia rozszerzenia UE - pisze w kontekście szczytu szwedzki dziennik "Dagens Nyheter".

30.09.2011 | aktual.: 30.09.2011 13:32

Inicjatywa PW miała być "okrętem flagowym polskiej prezydencji w UE" - pisze "Die Welt". Gazeta ostrzega: jeśli Unia przegapi szanse, by pomóc krajom objętym programem Partnerstwa Wschodniego, za kilka lat sytuacja za wschodnią granicą UE może przypominać Syrię.

Dziennik wskazuje, że nawet USA przeznaczają setki milionów dolarów na stabilizację wschodu Europy. "Byłoby absurdem, gdyby UE tuż za drzwiami pozwoliła się prześcignąć Amerykanom" - ocenia "Welt" dodając, że taka sytuacja byłaby dowodem słabości Unii.

Autor komentarza zauważył też, że inicjatywa Partnerstwa Wschodniego miała być "okrętem flagowym polskiej prezydencji w UE". "Nieoczekiwanie, wskutek kryzysu w strefie euro i rebelii w krajach arabskich, prezydencja natrafiła na niezwykle wzburzone morze" - ocenia.

"Ale Polska i jej sąsiedzi mają ten sam centralny interes, który w latach 90. miały Niemcy: pomóc w trwałej stabilizacji sąsiadów na wschodzie i zakotwiczeniu tam demokracji i państwa prawa, gospodarki rynkowej i dobrobytu. Chodzi także o to, by samemu uniknąć roli państwa frontowego oraz zapobiec powstaniu nowej granicy ubóstwa" - pisze "Welt".

Zdaniem gazety Partnerstwo Wschodnie "nie może być wieczną poczekalnią" na drodze do UE.

O trudnościach Partnerstwa Wschodniego pisze też w piątek dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Zapraszając na szczyt do Warszawy polski premier Donald Tusk chciał pokazać, że UE - mimo problemów finansowych, wojny w Libii i wydarzeń w jej bliskowschodnim sąsiedztwie - nie traci z oczu wschodnich sąsiadów. Niezbyt się to udało - skarżą się dyplomaci" - pisze gazeta, przypominając, że na szczycie zabrakło zarówno prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, jak również premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.

Według "SZ" w negocjacjach nad treścią dokumentu końcowego szczytu Partnerstwa Wschodniego górą były kraje przeciwne deklaracji o perspektywie członkostwa dla wschodnich sąsiadów UE, czyli przede wszystkim Niemcy, Francja, a także Dania, Hiszpanii i Włochy.

"W projekcie deklaracji szczytu nie pojawia się żadne z kluczowych słów, które zazwyczaj świadczy o gotowości do przyjęcia do UE. W tekście nie ma mowy ani o "europejskiej perspektywie", ani o "wspólnej europejskiej tożsamości". Uniknięto też odniesienia do artykułu 49. traktatu UE, zgodnie z którym każdy kraj europejski ma prawo starać się o członkostwo w UE. Unia zdołała się jedynie zgodzić na pochwałę "europejskich aspiracji" tych krajów. Jak mówią dyplomaci, z tego nie wypływają ani roszczenia, ani zobowiązania" - pisze dziennik.

Nie tylko problemy strefy euro świadczą o kryzysie w Europie, problemem jest również kwestia rozszerzenia UE - pisze w kontekście szczytu szwedzki dziennik "Dagens Nyheter".

Autorka komentarza zatytułowanego "Szczyt: podwójny kryzys w Europie" twierdzi, że w teorii strategia Partnerstwa Wschodniego, zapoczątkowanego przez Polskę i Szwecję, jest dobra, ale praktyka okazała się pełna problemów.

Jej zdaniem zaproszone państwa (Ukraina, Białoruś, Gruzja, Mołdawia, Armenia i Azerbejdżan) są rozczarowane, że nie zaproponowano im pełnego członkostwa w UE. Publicystka uważa, że wraz zamknięciem im drzwi do Unii spadło ciśnienie przy negocjacjach w sprawie wolnego handlu i wiz. Dodatkowo rozmowy utrudnia problem z demokracją w kilku krajach Partnerstwa Wschodniego. Zdaniem autorki komentarza to dziwne, że minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Martynau w ogóle został zaproszony na szczyt w Warszawie.

"Dagens Nyheter" przypomina, że UE kusi państwa Partnerstwa pomocą finansową na rozwój demokracji, ale - według komentatorki dziennika - sytuacja w tych krajach idzie w złym kierunku. Podaje przykład aresztowania Julii Tymoszenko na Ukrainie, stosowania tortur w Armenii czy kar więzienia za poglądy polityczne w Azerbejdżanie.

"Najlepiej byłoby, gdyby Bruksela zostawiła uchylone drzwi do członkostwa w UE, wówczas mogłaby naciskać i wymagać przeprowadzenia znaczących reform" - czytamy w "Dagens Nyheter". Gazeta dodaje jednak, że najpierw UE powinna uporać się z kryzysem w strefie euro.

W szczycie Partnerstwa Wschodniego w Warszawie uczestniczy premier Szwecji Fredrik Reinfeldt.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)