Polska powinna "nacisnąć na pedał gazu"
Komisja Europejska twierdzi, że wysłała 7 maja list do polskiego ministerstwa rolnictwa wyrażający niepokój z powodu zaległości Polski w dostosowaniach do reguł Unii Europejskiej dotyczących bezpieczeństwa żywności.
12.05.2003 | aktual.: 12.05.2003 15:38
Rzecznik Komisji Europejskiej Jean-Christophe Filori nie chciał tego potwierdzić, ale przyznał, że Polska powinna "nacisnąć na pedał gazu" w tłumaczeniu m.in. rozporządzeń rolnych i finansowych. Bez tego nie może należycie funkcjonować w Polsce ani wspólna polityka rolna, ani unijne fundusze strukturalne.
"List dyrektora generalnego ds. ochrony zdrowia i konsumentów (Roberta) Colemana do waszego ministra rolnictwa został wysłany 7 maja" - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej. Jeszcze w piątek, 9 maja, polskie ministerstwo informowało, że taki list nie dotarł.
Równocześnie inne źródła w Komisji Europejskiej ujawniły w poniedziałek, że jej przewodniczący Romano Prodi zamierza wysłać do Polski i innych kandydatów listy ponaglające, żeby przyspieszyli tłumaczenie unijnych aktów prawnych na swoje języki.
Część unijnego prawa wtórnego (rozporządzeń itp.), którego nie trzeba wprowadzać do polskiego za pomocą ustaw, wejdzie w Polsce w życie z chwilą publikacji po polsku w "Dzienniku Oficjalnym" UE.
Polska dostarczyła, według różnych źródeł, 17-20% przetłumaczonych tekstów (10-12 tysięcy stron), ale prawnicy Komisji Europejskiej musieli większość z nich odesłać do Warszawy do poprawki, bowiem okazały się "zbyt dowolnie" przetłumaczone.
Do druku po polsku jest gotowych tylko 80 aktów prawnych mieszczących się na kilkuset stronach, podczas gdy po estońsku można już drukować 900 aktów prawnych. Prócz Estonii, zdecydowanie lepszą od Polski jakość tłumaczenia mają m.in. Czechy i Węgry.
Prodi zamierza podobno wysłać listy do rządów wszystkich krajów kandydujących, tyle że jednym pogratuluje postępów i zachęci do kontynuacji, a innych - w tym Polskę - wezwie do przyspieszenia pracy nad tłumaczeniami.
Rzecznik Komisji Europejskiej Jean-Christophe Filori nie chciał tego potwierdzić, ale przyznał, że Polska powinna "nacisnąć na pedał gazu" w tłumaczeniu m.in. rozporządzeń rolnych i finansowych. Bez tego nie może należycie funkcjonować w Polsce ani wspólna polityka rolna, ani unijne fundusze strukturalne.
Podobnie jak w przypadku przepisów mających zapewnić unijny poziom ochrony bezpieczeństwa żywności, niedostosowanie Polski w zakresie publikacji unijnych rozporządzeń po polsku może skłonić Unię Europejską do zastosowania tzw. klauzul ochronnych zawartych w Traktacie Akcesyjnym.
Pozwalają one wyłączyć kraj przystępujący do Unii ze wspólnej polityki unijnej w dziedzinie, w której nie zdążył się dostosować. Wyłączenie w zakresie polityki rolnej funduszy strukturalnych czy bezpieczeństwa żywności oznaczałoby drastyczne ograniczenie korzyści z członkostwa.
Filori zaapelował jednak, żeby nie wyciągać z obecnych ostrzeżeń zbyt pochopnych wniosków i poczekać na końcowe raporty o postępach kandydatów w dostosowaniach. Zostaną one opublikowane na początku listopada. Wcześniej nie będzie żadnych decyzji o klauzulach ochronnych - uspokoił rzecznik.