Polska potrzebuje cudzoziemców
Dużo pisze się o wyjazdach Polaków do pracy za granicą i o uszczerbku, jaki może to przynieść gospodarce, służbie zdrowia, nauce. Znikomą uwagę poświęcamy natomiast temu, jak zmniejszyć deficyt pracowników powstający w wielu zawodach i pracach. W sposób niekontrolowany powstałą lukę wypełniają od kilku lat pracownicy zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy i Białorusi, wykonujący prace o niskim prestiżu i wynagrodzeniu. Obecnie Polska staje wobec nowej sytuacji.
26.10.2006 | aktual.: 26.10.2006 07:49
Z jednej strony narasta presja pracodawców szukających pracowników. Z drugiej, do kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Ukrainy, którzy pracują u nas na czarno, dołączą Bułgarzy i Rumuni. Od 1 stycznia 2007 roku Polska otwiera bowiem swoje rynki pracy dla nowowstępujących do Unii członków. Jeszcze niedawno staraliśmy się w wielu krajach o otwarcie dla nas ich rynków pracy. Dziś to my stajemy w obliczu napływu nowych pracowników. I braku polityki migracyjnej państwa.
Nasuwa się pytanie, czy rząd polski ma jakieś dane dotyczące przypuszczalnej skali napływu cudzoziemców do pracy w Polsce? Czy polskie instytucje są przygotowane do ich pobytu? Chodzi tu o przygotowanie urzędów pośrednictwa pracy, szkół czy służby zdrowia.
Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 30 sierpnia 2006 r. zwolniło z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę m.in. obywateli Ukrainy, Rosji, Białorusi i Niemiec zatrudnionych legalnie przez polskiego pracodawcę do prac rolniczych. Na pewno jest to krok w dobrym kierunku. Niestety, rozporządzenie weszło w życie dopiero 1 września br., a więc po żniwach. Zbyt późno, aby sprawdzić się już w tym roku. Obecnie mówi się o rozszerzeniu tych zezwoleń na inne zawody i dziedziny, w których odczuwany jest deficyt rąk do pracy, na przykład na budownictwo. Ale co z pustymi miejscami po lekarzach i pielęgniarkach, którzy wyjechali z Polski? W szkołach wiejskich czekają też etaty nauczycielek angielskiego. Resort chce poszerzyć listę zawodów, w których cudzoziemcy będą mogli podjąć pracę sezonową bez uzyskania pozwolenia. Problem ten trzeba jednak rozwiązać całościowo, a nie kapać zawód po zawodzie.
Sprawa wymaga więc uregulowania i uproszczenia odpowiednich przepisów, oraz dostosowania do nowej sytuacji wielu instytucji. Na przykład powinny zostać wprowadzone programy, podobne do programu au pair w Stanach Zjednoczonych, ułatwiające zatrudnienie w takich zawodach jak pomoc domowa, opieka nad dziećmi i osobami starszymi. Warto też wprowadzić specjalne programy dla nauczycieli języków obcych. Kluczowe jest jednak pominięcie, tak uciążliwego dziś, badania lokalnego rynku pracy i szukania pracownika polskiego, zanim zatrudni się cudzoziemca. Istotne są także zachęty dla pracodawców zatrudniających cudzoziemców do prac sezonowych, takie jak niższe składki ZUS (ograniczone na przykład do ubezpieczenia zdrowotnego)
czy zryczałtowany podatek. Tylko w takiej sytuacji pracodawcom opłacałoby się zatrudniać obcokrajowców w sposób sformalizowany. Warto upowszechnić usługi prywatnego pośrednictwa pracy i rozszerzyć je na pracę na stanowiskach średniego i niższego szczebla. Ważne jest też usprawnienie systemu
uznawania dyplomów i kwalifikacji zawodowych. To tylko przykłady działań, które należy szybko podjąć. Tym bardziej, że jak wykazują badania, w Polsce akceptacja pracowników-cudzoziemców systematycznie wzrasta.
Prof. Lena Kolarska-Bobińska, Instytut Spraw Publicznych