Polska jak tygrys w klatce
Wbrew powszechnym lamentom Polska nie straciła ostatnich 15 lat. Jednak jeśli chcemy by wygrała swoją przyszłość, musimy jak najszybciej zjednoczyć się wokół rozsądnego programu uzdrowienia gospodarki - pisze w "Tygodniku Powszechnym" Leszek Balcerowicz.
28.01.2004 | aktual.: 28.01.2004 09:38
Kraje biedne pozostają nimi wtedy, gdy padają ofiarą długotrwałych wojen. Trzeba jednak podkreślić, że większość klęsk gospodarczych przypada na czasy pokoju. Zdaniem Balcerowicza kraje przegrywają ekonomicznie, gdy ich władze tworzą złe warunki do gospodarowania, czyli zły ustrój.
Jeżeli finanse pozostają chronicznie chore, to prędzej czy później taka sytuacja zagrozi stabilności pieniądza, podkopując warunki gospodarowania - czytamy w tygodniku. Jeżeli system zasiłków sprawia, że legalna płaca jest niska w stosunku do zasiłków, to dużo osób będzie się uchylać od pracy lub łączyć zasiłki z pracą w szarej strefie. Winić za to należy nie samych ludzi, ale patologiczny system.
Wbrew powszechnym lamentom Polska nie straciła ostatnich 15 lat. Zmarnowała niektóre podokresy, ale w porównaniu z innymi krajami dawnego socjalizmu nie powinniśmy mieć poczucia klęski. To oczywiście nie powinno nas usypiać. Mamy zbyt duże wydatki publiczne - 44,6% PKB, przestrzega ekonomista. Słaba to pociecha, że na Węgrzech, gdzie w ostatnich dwóch latach podważono reputację gospodarczą państwa, wydatki wynoszą aż 53,5%. To patologia.
Co zaś tłumi gospodarkę? Niepewne finanse publiczne - zaznacza Balcerowicz. Jego zdaniem zła sytuacja w finansach skupia - jak w soczewce - wszystkie słabości w gospodarce. Za słabością finansów publicznych kryją się przede wszystkim nadmierne wydatki, szczególnie na cele bieżące. To czysty konsumpcjonizm za pomocą budżetu. Po drugie, przeregulowany rynek pracy, który oznacza mniejszą liczbę zatrudnionych. Mniej zatrudnionych to mniej podatków.
Jestem przekonany, że Polska nie zmarnowała ostatnich 15 lat i nie zmarnuje przyszłości. Ale jeżeli nasza szansa na rozwój ma się stać rzeczywistością, należy wiedzieć, czemu się przeciwstawić i w imię jakiego programu. Do tego trzeba ciągłego wysiłku, bo walka o rozwój nigdy się nie kończy - konkluduje na łamach "TP" ekonomista.