"Polska jak Białoruś - na drzewie wiszą Tusk z Michnikiem!"
Usłyszałem niedawno z ust polityków opozycji, że Polska przypomina im Białoruś. Trochę się zdziwiłem, ale ponieważ rzecz się powtarzała, postanowiłem sprawdzić, jak jest naprawdę. Poszedłem więc w niedzielę pod siedzibę przywódcy Białoruskiej Republiki Polska (BRP) na Krakowskim Przedmieściu. A tam Białoruś na całego - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla Wirtualnej Polski.
Z jednej strony ulicy kilku gości układało bambusowe rurki w kształt krzyża. Tłumacząc jednocześnie nielicznie zebranej publiczności: jeśli dostrzegacie ich (znaczy władzy) antypolskie działania, jeśli nie podoba wam się Tusk albo Komorowski, to stawiajcie im krzyże. Jak najwięcej krzyży.
W tym czasie przez megafon lżono prezydenta i premiera BRP. Zarzucanie kłamstwa było najłagodniejszym wymiarem niegodziwości. Lokator Pałacu zaś – to pamiętamy z wcześniejszych wystąpień demokratycznej opozycji wobec BRP – przypadkowo zajmuje budynek za miejscem przynależnym pomnikowi Lecha Kaczyńskiego.
Po jakimś czasie okazało się zresztą, że nie mamy do czynienia ze zwykłą manifestacją polityczną - to komitet wyborczy jakiegoś faceta zawłaszczył publiczną przestrzeń na zbieranie podpisów na listach do senatu i uprawianie antyrządowej propagandy. O mało zresztą nie uległem czarowi tej niezwyklej sytuacji i nie złożyłem swojej parafki, do którego to odważnego i obywatelskiego czynu wzywano mieszkańców Bemowa, Włoch i Ursusa. A ja, przecież facet właśnie z Bemowa jestem. Na moje nieszczęście w ostatniej chwili stchórzyłem i parafy na liście nie złożyłem.
Władza BRP nasłała oczywiście na opozycyjnych obywateli oddziały specjalne, dla zmyłki nazywane Strażą Miejską. Czworo czy pięcioro funkcjonariuszy stało bezradnie przy opozycjonistach, a gdy w końcu dowódca strażników spróbował przemówić protestującym do rozumu, natychmiast został oskarżony o prowokację i wycofał się na z góry upatrzone pozycje.
Po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia stała – jak każdego dnia - Wszechnica Podziemna, powołana przez równie podziemny uniwersytet Stowarzyszenia Solidarni 2010. Tak to chyba się nazywa. Postawiono namiot, którego nikt ruszyć się nie waży - nawet przy okazji największych świąt państwowych czy najważniejszych wizyt zagranicznych gości.
Stoi sobie więc ten namiot, bez żadnej urzędowej zgody i bez żadnych wnoszonych opłat. Co oczywiste, wszak jest to opozycja wobec Białoruskiej Republiki Polska. Nie oszczędzają tam władz BRP, słusznie wzywając do postawienia ich przed Trybunałem Stanu. A może nawet przed Trybunałem w Hadze, co sugerował kilkanaście dni temu młody polityk opozycji mniejszej. A na drzewie zamiast liści wisi – na sznurze! - fotografia Tuska i Michnika!
I po jednej, i po drugiej stronie ulicy jechano po prezydencie, rządzie, partii rządzącej, jak po łysej kobyle. Zastraszeni obywatele na evencie się nie pojawili. Nieliczni zgromadzeni podzielili się na dwa obozy: jeden – odważnych, którzy nieśmiało bili brawo i drugi – odważnych mniej, którzy udawali swoje oburzenie zawłaszczaniem przestrzeni publicznej.
Co najciekawsze władza, pochowana w swoich gabinetach, nie zareagowała. A siepacze Komorowskiego oczywiście stchórzyli i tym razem się nie pojawili.
Tak to biegnie niedzielne życie w stolicy Białoruskiej Republiki Polska. Obok zresztą radośnie tańczono sambę i uczono tańców kubańskich. Wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia mogliśmy poznać kulturę wielu narodów, obok ludzi z różnych stron świata przechadzali się uczestnicy równolegle odbywającej się parady labradorów.
I tylko w tym "prawdziwym” życiu Rzeczypospolitej Polskiej trudzą się politycy, z których część odjechała do tego stopnia, że ośmielają się kraj, który wszyscy budujemy od ponad 20 lat – także, niestety, z ich udziałem – porównać z dyktaturą zza naszej wschodniej granicy. Oczywiście oni nie są tacy głupi, jak udają. Dobrze wiedzą, że opowiadają bzdury, ale liczą, że to wy – wyborcy! - kupicie ich gadki. Otóż jestem przekonany, że nie kupicie, że nie jesteście głupim ludem. Czy mam rację? Przekonamy się już za miesiąc z małym okładem.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski