ŚwiatPolska chce Niemców i Duńczyków w swym sektorze w Iraku

Polska chce Niemców i Duńczyków w swym sektorze w Iraku

Polska pragnie, aby w sektorze, którym
będzie dowodził polski generał, znalazły się w ramach sił
stabilizacyjnych w Iraku oddziały niemieckie i duńskie -
powiedział "Washington Times" minister obrony narodowej Jerzy
Szmajdziński.

05.05.2003 17:41

Polska - jak powiedział wcześniej szef MON polskim dziennikarzom - obejmie najprawdopodobniej dowództwo jednego z czterech wojskowych sektorów stabilizacyjnych w Iraku, północny albo tzw. górno-południowy, między Bagdadem a Basrą.

"Chcielibyśmy mieć niemieckie oddziały. Wtedy mielibyśmy gotową strukturę dowództwa. Jestem pewien, że USA byłyby tym zainteresowane" - cytuje waszyngtoński dziennik ministra Szmajdzińskiego.

Minister dodał, że oprócz oddziałów niemieckich i duńskich w skład sił "polskiego" sektora mogłyby wchodzić także żołnierze innych państw. Niemcy razem z Francją, Rosją i kilkoma innymi krajami europejskimi nie poparły wojny w Iraku i ich stosunki z Waszyngtonem są napięte.

Szmajdziński przypomniał jednak, że istnieje wspólna polsko- niemiecko-duńska jednostka wojskowa prowadząca ćwiczenia w ramach NATO. Minister wyraził nadzieję, że pod dowództwem Polski znajdzie się dywizja w sile około 7 tys. żołnierzy, z czego 1500-2200 (a więc w przybliżeniu jedna brygada) będą stanowić oddziały polskie.

Siły stabilizacyjne mają wkroczyć do Iraku w lipcu. Polska planuje stacjonowanie tam swoich wojsk co najmniej przez rok, przy czym po sześciu miesiącach nastąpi ich rotacja.

Minister Szmajdziński spotyka się w poniedziałek z szefem Pentagonu Donaldem Rumsfeldem, aby omówić udział wojsk polskich w fazie stabilizacji i odbudowy Iraku. Główną kwestią będzie sposób finansowania pobytu wojsk. Polska liczy tu na znaczną pomoc USA.

Ten sam temat będzie prawdopodobnie dominował w rozmowach w Waszyngtonie ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza. We wtorek spotyka się on z sekretarzem stanu Colinem Powellem, a w środę z wiceprezydentem Richardem Cheney'em.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)