Polska albo w UE albo w Iraku?
Prasa niemiecka ocenia amerykańskie plany podziału Iraku na sektory okupacyjne oraz powierzenie jednego z tych sektorów Polsce jako próbę ukarania przeciwników wojny - Niemiec i Francji oraz utrwalenia podziału Europy. Udział Polski w procesie stabilizacji Iraku pod egidą USA koliduje - zdaniem większości komentatorów - z unijnymi ambicjami Warszawy.
05.05.2003 | aktual.: 05.05.2003 17:25
"Marzenie o roli oklaskiwanego zwycięzcy może już wkrótce prysnąć jak bańka mydlana" - ostrzega w poniedziałkowym wydaniu lewicowy dziennik "Tageszeitung". "W rzeczywistości Polski nie stać na okupację Iraku. Udział 10 tys. żołnierzy musiałby być w całości opłacony przez Amerykanów. Jednak wtedy Polacy staliby się - trzeźwo patrząc - najemnikami USA i niczym więcej. Kraj, który gra rolę mocarstwa z łaski Ameryki i w takim stopniu przecenia swoją rolę w świecie, nie może liczyć na to, że będzie w Unii Europejskiej traktowany poważnie. Staje się raczej podejrzany. Takiemu krajowi cofa się zaufanie. Polska znalazłaby się tym samym jeszcze raz po stronie przegranych" - czytamy na łamach "Tageszeitung".
"Dramatycznym majstersztykiem" nazywał przekazanie Polsce jednego z sektorów wychodzący w Lipsku "Leipziger Volkszeitung". "W ten sposób uhoronowany został wierny wschodnioeuropejski sojusznik, który wysłał do Iraku elitarną jednostkę" - stwierdza komentator dodając, że "Warszawa nigdy nie robiła tajemnicy ze swoich zabiegów o jak najlepsze stosunki z Waszyngtonem". "Nowa rola jako siła okupacyjna oznacza dla Polski bez wątpienia dowartościowanie na międzynarodowej scenie".
Ukazująca się w Monachium gazeta "Abendzeitung" widzi natomiast w amerykańskich planach uprzywilejowania Polski "akcję karną" wobec Niemiec i Francji - "Popatrzcie, byli grzeczni i teraz dostaną cukierka" - czytamy. Zdaniem gazety, USA "kupiły" sobie w ten sposób nowego sojusznika. "Ale Polska musi uważać: nie można tańczyć na wszystkich weselach. Oczekiwanie, że UE uzdrowi za pomocą miliardowych subwencji niesprawne rolnictwo, i równoczesne wysługiwanie się USA - taka polityka nie będzie na dłuższą metę możliwa" - ostrzega "Abendzeitung".
"Neue Presse" z Hanoweru nazywa postępowanie Waszyngtonu i Warszawy "dziwną grą". "Niemcy i Francja zostały ukarane, przyszły członek UE, Polska, została dowartościowana jako nowy strategiczny partner" - stwierdza komentator. Taka polityka jest "świadomym osłabieniem" strefy euro będącej konkurentem Ameryki. "Podziały w NATO i UE są głębsze niż się obawiano" - zauważa "Neue Presse".
Zdaniem "Stuttgarter Zeitung", amerykańskie plany wobec Iraku ponownie "podgrzały" konflikt w Europie. "Podział UE na dwa obozy utwierdził się" - stwierdził komentator. Wychodzący w Stuttgarcie dziennik sugeruje, że Waszyngton celowo poinformował o swoich planach podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych UE, aby "pokazać światu, że Unia Europejska - gospodarczy olbrzym - jest pod względem polityki zagranicznej klubem karłów".
"Ironią historii" nazywa natomiast zbliżony do postkomunistycznej PDS "Neues Deutschland" fakt, że właśnie kraje wschodnioeuropejskie "sprzątają wojenne brudy po uważanym dawniej za przeklęty amerykańskim imperializmie". (mag)