ŚwiatPolscy żołnierze wysadzili w powietrze 400 tys. złotych?

Polscy żołnierze wysadzili w powietrze 400 tys. złotych?

Prokuratura wojskowa w Warszawie bada sprawę wysadzenia ponad 200 pocisków do "Rosomaka" i zniszczenie wiejskiej chaty, do którego doszło podczas VI zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie. Prokuratura szacuje, że straty z powodu zniszczenia pocisków mogą wynieść nawet 400 tys. zł. Trzem żołnierzom postawiono w tej sprawie zarzuty. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.

Polscy żołnierze wysadzili w powietrze 400 tys. złotych?
Źródło zdjęć: © PIO PKW Afganistan | mjr Marcin Gil

13.08.2010 | aktual.: 13.08.2010 16:54

Według Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie, w czasie VI zmiany PKW Afganistan (od października 2009 do kwietnia br.) doszło do trzech "wystrzałów", w trakcie których zniszczono nie mniej niż 230 pocisków do Kołowego Transportera Opancerzonego "Rosomak". Żołnierze mieli układać po kilkadziesiąt pocisków w jednym miejscu i następnie strzelać w nie z "Rosomaka".

Co najmniej jeden z takich przypadków został sfilmowany. Prawie trzyminutowe nagranie opublikowała "Rzeczpospolita". Widać na nim, jak z Rosomaka oddano strzał w kierunku budynku na równinie. Po trafieniu nad chatą uniósł się ognisty "grzyb". - Chatka Puchatka rozp... (śmiech) - słychać na nagraniu.

- Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie zniszczenia mienia wojskowego znacznej wartości - powiedział rzecznik WPG płk Grzegorz Skrzypek. Według niego, sprawą zajął się prokurator w PKW Afganistan na podstawie informacji z Żandarmerii Wojskowej. Jeden pocisk kosztuje od 600 do 1400 zł - w zależności od rodzaju. Na tej podstawie prokuratura obliczyła straty na około 400 tys. zł.

WPG podała, że zarzuty w tej sprawie przedstawiono trzem żołnierzom, w tym dowódcy plutonu chor. Mariuszowi D. Przesłuchano jako świadków żołnierzy, którzy widzieli zajście. - Jeden z podejrzanych zaprzeczył faktom przedstawionym mu w zarzucie, dwaj pozostali odmówili wyjaśnień - poinformował płk Skrzypek. Za zarzucony czyn grozi do 5 lat więzienia.

Według płk. Skrzypka, kwestia zniszczenia cywilnego obiektu wymaga jeszcze wyjaśnienia. Będą to także badać powołani przez prokuraturę biegli. - Wiadomo, że w warunkach wojny niekiedy niszczy się amunicję przechwyconą od przeciwników. Wiadomo też, że - uzyskawszy odpowiednie zgody od władz lokalnych - można także w określonych przypadkach, np. dla celów szkoleniowych, dokonać zniszczenia obiektów cywilnych. Można także taki przypadek kwalifikować jako atak na niebroniony obiekt cywilny - powiedział rzecznik WPG.

- Opisane prawdopodobne wydarzenie pozostaje bez związku z codzienną, bardzo odpowiedzialną służbą polskich żołnierzy w Afganistanie - oświadczył rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Mirosław Ochyra, w reakcji na artykuł w "Rz". Podkreślił, że gen. Janusz Bronowicz dowodząc kontyngentem na VI zmianie "zasłynął ze specjalnej troski o codzienne relacje i współpracę z mieszkańcami prowincji Ghazni. W trakcie VI zmiany żaden z mieszkańców prowincji nie zginął w wyniku działań bojowych prowadzonych przez Polskie Siły Zadaniowe. Wzajemna współpraca cywilno-wojskowa pozwoliła na wyraźną poprawę bezpieczeństwa w prowincji" - zaznaczył.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)