Polscy żołnierze odlecieli do Iraku
250-osobowa grupa przygotowawcza żołnierzy
Polskiego Kontyngentu Wojskowego sił stabilizacyjnych w Iraku
odleciała w środę wieczorem z Wrocławia.
02.07.2003 | aktual.: 02.07.2003 20:42
Przed odlotem żołnierze wysłuchali oficjalnych przemówień i przyjęli polską flagę z rąk premiera Leszka Millera, który wraz z szefem MON Jerzym Szmajdzińskim żegnali odlatujących żołnierzy Politycy ściskali im ręce i życzyli "wszystkiego najlepszego i szczęśliwego powrotu do domu".
Na płytę lotniska weszły też rodziny żołnierzy. Ostatnie pożegnanie było bardzo burzliwe i pełne łez z obu stron. Stojących w szeregu ściskały matki, narzeczone i żony. "To już moja druga paczka chusteczek. Niby jestem spokojna, a łzy same cisną się do oczu" - powiedziała PAP pani Ewa, żona jednego z żołnierzy.
"Serce pika. Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć" - powiedział przed odlotem płk Bolesław Czerwony ze Szczecina.
Z wrocławskiego lotniska odleciał DC10, w którym znajdują się również czterej wolontariusze z Polskiej Akcji Humanitarnej. Do Iraku wyleci jeszcze C17 Globemaster z wojskowym sprzętem.
Żołnierze, którzy odlecieli w środę z Wrocławia dołączą do będącej już w Iraku jednostki GROM i zespołu przygotowującego stanowisko dowodzenia w polskim sektorze.
"To będzie zadanie niebezpieczne i ryzykowne, a końcowe powodzenie zależy od wielu czynników" - powiedział o tej misji polski minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński. Podczas spotkania z dziennikarzami deklarował, że Polacy są "gotowi na podjęcie tego ryzyka". W konferencji prasowej uczestniczyli również generałowie Czesław Piątas, Edward Pietrzyk i szef irackiej misji gen. Andrzej Tyszkiewicz.
Odnosząc się do niebezpieczeństw wojny partyzanckiej w Iraku minister Szmajdziński powiedział: "Zrobimy wszystko, by Irakijczycy zrozumieli, że nasza misja jest pokojowa i chcemy im pomóc". Wyjaśnił także, że zarówno czas przebywania Polaków w Iraku, jak i ostateczna liczba żołnierzy uzależnione będą od rozwoju sytuacji politycznej w polskiej strefie.
Minister nie wykluczył, że w przyszłości może zaistnieć konieczność wysłania dodatkowej liczby polskich żołnierzy do Iraku. Podkreślił jednak, że na razie nie są planowane żadne zmiany w tym zakresie.
"Dziś nikt nie jest w stanie, jak sądzę, określić czasu pobytu sił stabilizacyjnych w Iraku ani tego, jakiej wielkości będą one za rok lub za dwa lata. Wola wszystkich polityków jednak jest taka - być jak najkrócej, jak najszybciej dać szansę i stworzyć warunki do tego, by Irak mógł rozwijać się samodzielnie" - powiedział szef MON.
Także wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke uważa, że misja polskich żołnierzy w Iraku będzie bardzo trudna. "Przeważnie było tak, że siły stabilizacyjne (...) wchodziły właściwie po rozstrzygnięciu wszystkich działań wojskowych. A w Iraku dochodzi cały czas do incydentów zbrojnych i w związku z tym trzeba przyjmować nadzwyczajne warunki ostrożności, rygorystycznego działania, poruszania się, komunikowania z ludźmi, tam jest takie zagrożenie. To zagrożenie może powodować stres. Wreszcie jest to niezwykle ciężki klimat. Będzie to bardzo trudna misja" - powiedział Zemke w środę w radiowej "Trójce".
Polscy żołnierze wyruszający na misję stabilizacyjną otrzymają specjalne vademecum. Książka zawiera użyteczne wskazówki zachowań w życiu codziennym. Jak zachować się w irackim domu, czy można rozmawiać z irackimi kobietami, w jaki sposób rozpoznać jadowite węże - to tylko niektóre informacje zawarte w "Vademecum żołnierza-Irak".