Polscy żołnierze cieszą się na nadejście hummerów
Polscy żołnierze w Iraku cieszą się z zapowiedzi przekazania im 31 amerykańskich opancerzonych samochodów wojskowych typu Hummer (Humvee).
Amerykanie pukają się w czoło, gdy widzą, jak lekkimi pojazdami tu jeździmy - mówią polscy żołnierze. Polacy nie mają ani jednego hummera, którymi dysponują m.in. Bułgarzy i Łotysze.
W poniedziałek poinformowano, że Ministerstwo Obrony USA zdecydowało o nieodpłatnym przekazaniu polskim siłom w Iraku 31 hummerów. Pojazdy mają być gotowe do użycia od końca listopada, po przeszkoleniu załóg i obsługi technicznej.
Z ulgą wiadomość tę przyjęli polscy żołnierze w Iraku, którzy wiele razy skarżyli się, że lekkie honkery - podstawowe auta używane do patroli i konwojów - nie zapewniają wystarczającej osłony przed atakiem. Amerykanie pukają się w czoło, gdy widzą, jak lekkimi autami tu jeździmy - powiedział jeden z nich. Dodał, że słyszał, iż gdy pod hummerem wybuchła mina, auto straciło jedynie koło, a żołnierze przeżyli. Z honkera nic by nie zostało - podkreślił.
Dotychczas żołnierze w Iraku musieli sami przerabiać honkery, tak by dawały choć minimalną ochronę. Wynajdowano w tym celu na złomowiskach co grubsze blachy, które przyspawano po bokach otwartego z tyłu samochodu. Ostatnio do Iraku trafiły pierwsze opancerzone honkery, "skorpiony", których ma tu być w sumie 50.
Hummer/humvee nie daje wprawdzie stuprocentowego bezpieczeństwa w razie np. ataku rakietowego, ale skutecznie chroni przed odłamkami i ostrzałem z broni strzeleckiej. W tych samochodach nie trzeba - jak robią to polscy żołnierze w honkerach i starach - obkładać okien kamizelkami kuloodpornymi; szyby są grube na dwa cm.
Nasi kierowcy będą musieli przejść specjalne szkolenie, bo to jednak zupełnie inny samochód - mówi rzecznik wielonarodowej dywizji w Iraku ppłk Artur Domański, który woli nie przesądzać, kiedy tymi autami zaczną jeździć polscy żołnierze. Zapewnia, że trafią one do pododziałów patrolowych i konwojowych. Ich wprowadzenie nie oznacza, że dywizja zrezygnuje z honkerów. Składy konwojów będą się składały z obu typów tych aut - dodał.
Polski kontyngent w Iraku jest wśród tych, które nie mają ani jednego hummera. Jeżdżą zaś nimi przede wszystkim Amerykanie, ale także m.in. Bułgarzy i Łotysze.
Charakterystyczny płaski, szeroki, wysoko zawieszony hummer/humvee to w Obozie Babilon widok normalny. Po obozie Amerykanie jeżdżą ich wersją lekką, z brezentowym dachem; służą one też jako karetki. Za bramę wyjeżdżają tylko wersje opancerzone - z chronionym grubymi płytami strzelcem stojącym przy specjalnej obrotnicy, która wystaje nad dach pojazdu.
Dziennikarz PAP, który miał okazję kilka razy jechać hummmerem jako gość Amerykanów, sam mógł się przekonać o kilkucentymetrowej grubości jego pancerza, o tym, jak pojazd świetnie się trzyma drogi dzięki wadze pięciu ton, a zarazem jedzie z szybkością do 100 km/h. Auto wyposażone w silnik diesla ma napęd na cztery koła. Mieści się w nim czterech żołnierzy - piąty to strzelec kaemu. Jest w nim miejsce i na radiostację, i na przenośny komputer, a nawet na podręczną lodówkę z chłodnymi napojami. Kamerzyści telewizyjni mówią, że w tym aucie - dzięki dobremu zawieszeniu - mogą bez przeszkód kręcić "z ręki", co nie jest możliwe w honkerze.
Historia tego wozu sięga końca lat 70., gdy armia amerykańska rozpisała konkurs na uniwersalny samochód terenowy. Projekt otrzymał nazwę High Mobility Multipurpose Wheeled Vehicle - szybki, wielozadaniowy pojazd kołowy - w skrócie HMMWV. Żołnierze amerykańscy nazwali go humvee, co zaakceptował producent, firma AM General Corporation. Gdy w 1984 r. HMMWV "wcielono" do służby, US Army zamówiła 55 tys. aut o wartości 1,2 mld dolarów.
Po raz pierwszy hummerów użyto w inwazji na Panamę w 1989 r., ale swej uniwersalności dowiodły podczas operacji "Pustynna Burza" w Iraku w 1991 r. Często pokazywane w relacjach telewizyjnych, stały się wręcz symbolem obecności Amerykanów w Iraku - i wtedy, i dziś.
W 1992 r. ruszyła produkcja cywilnej wersji humvee, który nie jest opancerzony, ma zaś podwyższony standard wyposażenia. Kosztuje on do 110 tys. dolarów, ale chętnych wciąż nie brakuje.
Pojechaliśmy nie walczyć, lecz stabilizować - tak wiele razy polscy wojskowi odpowiadali na pytanie, dlaczego podstawowym autem w Iraku jest lekki honker. Szefowie wojsk lądowych zwracali uwagę, że wszystkie armie stosują doraźne metody wzmacniania opancerzenia, a sposobem na poprawę bezpieczeństwa jest nie coraz większe opancerzenie, lecz zwiększenie odległości między żołnierzami i potencjalnymi napastnikami dzięki bezpilotowym latającym środkom rozpoznania i walki. Zapowiedź wysłania do Iraku opancerzonych humvee oznacza, że praktyka zaczyna brać górę nad teorią. (reb)
Łukasz Starzewski