Polscy sztabowcy chcą być Amerykanami
O spocie reklamowym Platformy Obywatelskiej oraz zwyczajach i wzorach polskich sztabowców opowiada dziennikowi "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska" dr Dariusz Skrzypiński, politolog i specjalista od marketingu politycznego.
05.09.2006 | aktual.: 06.10.2006 15:00
Dwa miesiące temu wyszło na jaw, że PiS skopiował reklamówkę Ronalda Reagana z 1984 r. Teraz Platforma Obywatelska sięgnęła do kampanii George’a Busha z 2004 r. Czy nasi spece nie potrafią być oryginalni?
- Naśladownictwo spotykamy wszędzie. W tym przypadku jest o tyle bardziej widoczne, że robią to partie przodujące w sondażach. Ale jestem pewien, że sztabowcy potrafią być oryginalni.
To dlaczego nie są?
– Po pierwsze, demokracji zaczęliśmy się uczyć właśnie od Amerykanów. Nasi sztabowcy też uczyli się fachu u nich, więc naturalne jest czerpanie z cudzych, czyli amerykańskich pomysłów. Po drugie, polskie partie polityczne wciąż na bieżąco nie prowadzą badań, nie śledzą rynku politycznego. Stąd sztabowcy są słabo poinformowani. Wreszcie polski wyborca jest bardzo zmienny. Dlatego łatwiej jest sięgnąć po sprawdzone wzorce zza oceanu niż samemu eksperymentować.
Gdy wzorce z USA stosował PiS, sztabowcy Platformy szybko poinformowali o tym media. Teraz jest dokładnie na odwrót. Dlaczego oni jak w szkole donoszą na siebie?
– W polskiej szkole nie ma jeszcze nawyków donoszenia na siebie. To, co obserwujemy, to wynik panującej na polskiej scenie politycznej agresji. Jedna strona dokopuje drugiej, kiedy tylko ma możliwość.
I to dlatego w reklamie Tuska kilka razy pojawia się pluszak, który w spotach przedwyborczych PiS-u znikał z powodu wprowadzenia podatku liniowego?
– Jak najbardziej. W kampanii wizerunkowej, a taką prowadzi PO, od dawna wiadomo, że najlepiej oddać tym samym, czym się wcześniej dostało. PiS najpierw zaatakował, i to ostro, znikającym pluszakiem, więc Platforma obraca teraz ostrze ataku. Ale to też jest czerpanie z wzorców amerykańskich.
Pluszak?
– Nie. Oddawanie tą samą bronią. Rozpoczęła to słynna kampania ogarowa. Przeciwnicy pewnego amerykańskiego senatora sugerowali, że nigdy go nie ma i że nic nie robi dla wyborców. W reklamówce symbolizowały to ogary bezskutecznie poszukujące polityka. Senator odpowiedział reklamówką, w której wyliczał, co zrobił dla wyborców. A obok niego siedział taki sam ogar, którego polityk głaskał.
A czy kiedyś to Amerykanie zaczną kopiować pomysły polskich speców od reklamy?
– To będzie trudne. Nasi eksperci reklamami komercyjnymi udowodnili, że mogą być naprawdę profesjonalni i oryginalni, tylko że w dziedzinie polityki jest inaczej. Wielu Polaków chciałoby być Amerykanami. I to, co się sprzedaje za oceanem – trafia też do naszych rodaków w kraju. Ale niewielu Amerykanów chciałoby być Polakami. Więc nie spodziewam się przepływu w drugą stronę.
Bartłomiej Knapik