Polscy spawacze walczą w Kanadzie o 5,5 mln dol
W "Życiu Warszawy" czytamy, że polscy
spawacze domagają się od kanadyjskiego pracodawcy rekordowego
odszkodowania za pracę. Aż 30 Polaków złożyło pozwy, bo czują się wykorzystywani.
08.01.2007 | aktual.: 27.07.2007 13:58
Jak podali polonijny portal Expatpol.com i lokalne gazety, Polacy przyjechali do Kanady w ostatnich dwóch latach. W ogłoszeniach obiecywano legalną pracę na pełny etat i wynagrodzenie zgodne z tamtejszymi stawkami. Jednak w krótkim okresie treningowym mieli zarabiać trzykrotne mniej, niż przewiduje prawo.
Rzeczywistość okazała się jednak inna. Spawaczy sprowadzono nie na wizach pracowniczych, a... studenckich. Jak się okazało, zatrudniająca ich firma Kihew Energy Services załatwiała je przez college w Lakeland. Oczywiście, spawacze nie mieli o tym pojęcia i nigdy nie musieli chodzić na żadne zajęcia - relacjonuje gazeta.
Oprócz tego Kihew Energy płacił im zaledwie 10-12 dolarów za godzinę. A firmy, dla których pracował, przeznaczały dla pracowników po 28 dolarów za godzinę. Nie dostawali też wynagrodzenia za nadgodziny i za pracę w święta. Każdy z 30 spawaczy domaga się więc co najmniej 185 tys. dolarów odszkodowania za różnice w płacy, koszty podróży i wyrównania za porzucenie pracy w Polsce - pisze "Życie Warszawy". (PAP)