Polscy scenarzyści filmowi narzekają na złe warunki pracy
Niskie płace oraz zmiany dokonywane w tekście bez wiedzy autora, to niektóre z problemów polskich autorów scenariuszy filmowych omawianych na Forum Scenarzystów Polskich w Warszawie.
12.07.2008 | aktual.: 12.07.2008 22:42
Celem spotkania była integracja środowiska polskich scenarzystów oraz reaktywowanie w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (SFP) Koła Scenarzystów, mającego bronić w przyszłości praw autorów scenariuszy.
Domagano się m.in: stałych stawek za scenariusze określonych procentem z budżetu filmu i ograniczonych minimalną nieprzekraczalną; możliwości nie wyrażenia zgody na wszystkie zmiany w scenariuszu dokonywane przez reżysera, producenta czy aktorów; niezależności, dającej możliwość "prawdziwego i bezkompromisowego opisywania rzeczywistości" oraz utworzenia w Polsce formalnej organizacji scenarzystów, przy której działałby prawnik wyspecjalizowany w poradach z zakresu prawa autorskiego.
Obrady otworzył scenarzysta Maciej Karpiński. Wygłosił wykład pt. "Fundament filmu czy chłopiec do bicia? Scenarzysta i scenariusz w polskim filmie".
W ocenie Karpińskiego, praca scenarzystów nie jest w Polsce odpowiednio doceniana; scenarzysta wymyśla całą historię opowiedzianą w filmie, jednak laury za film zbiera reżyser. Kiedy film jest dobry, chwali się reżysera. Na scenarzystę zwraca się uwagę dopiero wtedy, gdy film jest niedobry - powiedział Karpiński.
Według moich scenariuszy zrealizowano szesnaście filmów. Moje nazwisko było wymieniane w recenzjach wyłącznie wtedy, gdy krytyk chciał powiedzieć że film jest niedobry, że coś w nim szwankuje - powiedział Karpiński. Podkreślił, że jeśli krytykowi film się podobał, nazwisko scenarzysty nie było już potrzebne, zdarzało się nawet, że krytyk tego nazwiska nie pamiętał, że w ogóle nie zwrócił na nie uwagi.
Dodał, że scenarzyści nie są raczej zabierani na festiwale, na których pokazuje się i promuje filmy zrealizowane według ich pomysłów. Ekipę filmową reprezentują wtedy zazwyczaj reżyser i producent, scenarzysta jest natomiast traktowany niczym "ubogi krewny".
Inne określenie - "chłop pańszczyźniany" - znalazł dla polskich scenarzystów Przemysław Nowakowski, autor scenariuszy m.in. do filmów "Katyń" Andrzeja Wajdy i "Ono" Małgorzaty Szumowskiej.
"Odrabiam pańszczyznę", "pracuję dla Pana" - tak nierzadko żartują z goryczą na temat swej pracy scenarzyści w Polsce - opowiadał Nowakowski.
Jego zdaniem, warunki wykonywania zawodu scenarzysty w Polsce "pozostawiają wiele do życzenia". Stawki scenariuszowe są niskie. Poza tym o scenarzyście zapomina się praktycznie w momencie rozpoczęcia zdjęć do filmu. Krytycy powinni mieć nawyk, by o filmie rozmawiać także ze scenarzystą, a nie tylko z reżyserem - powiedział Nowakowski.