Polscy Romowie apelują o wstrzymanie likwidacji romskiego koczowiska
O wstrzymanie likwidacji obozowiska rumuńskich Romów we Wrocławiu do czasu zapewnienia, iż spełnione przy tym zostaną międzynarodowe standardy praw człowieka - zaapelował do władz stolicy Dolnego Śląska prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce Roman Kwiatkowski. Tymczasem magistrat złożył już wniosek we wrocławskim sądzie i chce likwidacji koczowiska.
18.04.2013 16:58
Jak powiedział, samorząd mógłby przeprowadzić wysiedlenie tylko w ostateczności i przy zapewnieniu, iż nikt nie zostanie narażony na bezdomność i naruszenie praw człowieka.
Apel do prezydenta Wrocławia
Kwiatkowski skierował do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza list otwarty, w którym zaapelował, by władze miasta połączyły wysiłki z organizacjami pozarządowymi i działającymi na rzecz ochrony praw człowieka, jak Amnesty International i Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. "Wierzymy, że pana działania pozwolą rozwiązać () problem, zaś nam, Romom, patrzeć z ufnością w przyszłość" - napisał.
Wytknął zarazem samorządowi Wrocławia, że rumuńscy Romowie koczują w mieście od lat i przez ten czas nikt nie reagował. Zapytał, dlaczego nikt nie pomógł im choćby w zalegalizowaniu pobytu. "Dlaczego więc nie zadziałano wtedy? Moglibyśmy uniknąć cierpienia tych ludzi, niepotrzebnych i sensacyjnych doniesień medialnych. Generalizowania, wzmacniania stereotypów i uprzedzeń oraz wzrostu niechęci wobec mniejszości romskiej" - napisał Kwiatkowski.
Dodał, że we Wrocławiu narastają nastroje antyromskie. Wspomniał, że koczujący ludzie przyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do miasta, które szczyci się aktywnością na rzecz wielokulturowości. Przypomniał, że "wszyscy obywatele Unii Europejskiej mają równe prawa, ale też obowiązki, a ich przestrzeganie dotyczy wszystkich".
Miasto chce pozbyć się bezdomnych Romów z Rumunii
W koczowisku we Wrocławiu od kilku lat mieszka ok. 60 rumuńskich Romów, którzy do tej pory nie zalegalizowali pobytu w Polsce. Żyją w barakach bez bieżącej wody i z prądem dostarczanym przez agregaty. Żyją m.in. ze zbierania złomu oraz datków, które zdobywają na ulicy.
Około miesiąca temu otrzymali od magistratu dwa pisma. W jednym z nich urzędnicy napisali, że koczujący łamią prawo zajmując nielegalnie teren miejski; drugie zawierało wezwanie do opuszczenia obozowiska. 9 kwietnia minął termin, jaki wrocławski magistrat dał rumuńskim Romom na opuszczenie zajmowanego terenu.
Urzędnicy magistraccy podkreślili, że wielokrotnie oferowali Romom pomoc, ale wiele jej form zostało odrzucanych. Miasto podjęło kroki prawne m.in. po wielokrotnych skargach na uciążliwe sąsiedztwo ze strony mieszkańców okolicznych bloków.
Problem humanitarny
Zdaniem Dariusza Tokarza, pełnomocnika wojewody dolnośląskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych, z punktu widzenia prawa miasto Wrocław może domagać się eksmisji Romów. - Jest jednak druga - humanitarna - strona problemu. Rumuńscy Romowie mieszkają tutaj od lat. Przyjechali, bo w swoim kraju żyli w bardzo złych warunkach. Żyjąc na koczowisku, gdzie również są bardzo trudne warunki, mówią, że jest im tu lepiej niż w Rumunii - mówił Tokarz.
W zeszłym tygodniu do magistratu wpłynęło pismo od rumuńskich Romów z koczowiska przy ul. Kamińskiego. Proszą w nim, aby magistrat jeszcze raz rozpatrzył swoją decyzję i zapewniają, że chcą zalegalizować swój pobyt w Polsce.
W sprawę zaangażowały się Amnesty International Polska i Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego.
Magistrat złożył wniosek o eksmisję
Tymczasem wrocławski magistrat złożył w czwartek do sądu pozew o eksmisję rumuńskich Romów z koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Informację o złożeniu pozwu przekazał rzecznik wrocławskiego magistratu Paweł Czuma. Rzecznik dodał, że jeżeli sąd zdecyduje o eksmisji, miasto zaproponuje Romom lokale socjalne. Wrocławscy urzędnicy zadeklarowali to również podczas spotkania z przedstawicielami Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Amnesty International Polska, które odbyło się w zeszłym tygodniu w Warszawie.
Nie wiadomo, kiedy sąd rozpatrzy pozew. Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu Marek Poteralski, zależy to m.in. od tego czy spełnia on wszystkie wymogi formalne. - Jeżeli tak, to trafi na wokandę w normalnym trybie - powiedział sędzia.
Wcześniej miasto zawiadomiło policję o popełnieniu wykroczenia, polegającego na nielegalnym zajmowaniu przez Romów terenu, za co grozi grzywna.
Termin jaki miasto dało Romom na opuszczenie koczowiska minął 10 kwietnia. Jak powiedziała Agata Ferenc z pomagającego Romom stowarzyszenia Nomada, nie opuścili oni koczowiska, ponieważ nie mają gdzie się przenieść. - Jeżeli wyprowadzą się z koczowiska, to przeniosą się na inny teren we Wrocławiu i to nie rozwiąże sprawy - mówiła Ferenc.
Piknik dla mieszkańców Wrocławia
Dodała, że rumuńskim Romom przed sądem będą pomagać przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego oraz stowarzyszenia Nomada.
Władze miasta wielokrotnie podkreślały, że pomagały Romom z koczowiska na Kamieńskiego. - Oferowaliśmy m.in. ciepłe posiłki, dostarczamy tam wodę, a w zimie straż miejska oferuje mieszkającym tam ludziom noclegi w miejskich noclegowniach. Wiele form tej pomocy było odrzucanych przez Romów - powiedziała wcześniej Bytońska. Zdaniem wrocławskich urzędników innych form pomocy miasto nie może podjąć dopóki Romowie nie zalegalizują swojego pobytu w Polsce.
W sobotę organizacje pozarządowe, które zaangażowały się w pomoc rumuńskim Romom, chcą na koczowisku zorganizować piknik dla jego mieszańców i wrocławian. - Chodzi o to, by zmienić negatywne emocje, które narosły wokół tej sprawy - powiedziała Ferenc.
Romowie w Polsce mają status mniejszości etnicznej. W Polsce mieszka 20-30 tys. osób tej narodowości. Według różnych szacunków w Europie przedstawicieli tej nacji jest od 8 mln do nawet ok. 15 mln.