Polscy policjanci wśród handlujących kobietami
Pod zarzutem handlu kobietami policja
austriacka zatrzymała 16 osób. Według Federalnego Urzędu
Kryminalnego, wśród zatrzymanych jest dwóch polskich policjantów.
Członkowie grupy przestępczej, zajmującej się wywożeniem kobiet do domów publicznych w Austrii, werbowali je m. in. przez ogłoszenia w Internecie. Dolnośląska policja ujawniła szczegóły dotyczące sposobu działania rozbitego w połowie kwietnia gangu. Poinformowała o tym komisarz Beata Tobiasz z biura prasowego wrocławskiej policji.
Informacje o rozbiciu grupy pojawiły się w połowie kwietnia. Zatrzymano wtedy pięciu mężczyzn. Czterej, w tym dwaj policjanci i jeden b. funkcjonariusz, zostali aresztowani. W marcu w Austrii w ręce tamtejszych funkcjonariuszy trafiła Polka i jej wspólnik, która prowadziła tam domy publiczne.
Policjanci z wrocławskiego Centralnego Biura Śledczego zajęli się sprawą po tym, jak strażnicy z Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej zauważyli, że przez jedno z przejść granicznych systematycznie podróżują ci sami mężczyźni, ale za każdym razem z innymi kobietami.
Kobiety po przekroczeniu granicy trafiały do austriackich domów publicznych, należących do mieszkającej tam Polki.
Za dostawę podejrzani otrzymywali od 1000 do 1,5 tys. euro za każdą kobietę. Przestępcy pobierali też opłaty od samych kobiet, które decydowały się na wyjazd.
Rzeczniczka Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej Magdalena Knuta- Bron powiedziała PAP, że kobiety były werbowane przede wszystkim w polskich agencjach towarzyskich. Zamieszczano też ogłoszenia o atrakcyjnej pracy i wysokich zarobkach w Internecie. Kilka kobiet nie wiedziało, do jakiej pracy wyjeżdża.
Jeden z podejrzanych był właścicielem działającej na Dolnym Śląsku agencji reklamowej. Dziewczynom robiono zdjęcia i umieszczano je na austriackich stronach internetowych. Kobiety dopiero w Wiedniu dowiadywały się, jakie usługi będą wykonywać. Jeśli protestowały, przestępcy je szantażowali. Grozili np., że ich roznegliżowane zdjęcia trafią w ręce rodzin lub że spalą ich samochód.
Podczas konferencji prasowej przedstawicieli Federalnego Urzędu Kryminalnego podkreślono, że zatrzymań dokonano "we współpracy z polskimi i rumuńskimi śledczymi".
Zatrzymani to, oprócz Polaków, Austriacy i Rumuni. Według austriackiej policji, łącznie szajka ta sprowadziła do Austrii jako prostytutki ok. 440 kobiet z Polski i Rumunii. W sprawę zamieszanych jest też pięć tzw. agencji towarzyskich w Wiedniu. Na konferencji poinformowano, że policjantom "udało się uwolnić z rąk handlarzy ludźmi 60 kobiet w wieku 18-30 lat".
APA informuje, że część kobiet zwabiono do Austrii, ogłaszając w prasie i w internecie poszukiwanie chętnych do "profesjonalnej sesji fotograficznej". Dopiero w Austrii kobiety te przekonywały się, co je naprawdę czeka. Te, które nie chciały się prostytuować, bądź odmawiały seksu bez zabezpieczeń, były bite.
Zamknięto wiele stron internetowych, na których klienci mogli sobie wybierać prostytutki według upodobań. Był tam również cennik - 50 euro za 15 minut, 100 euro za godzinę - informuje APA.
Szef Federalnego Urzędy Śledczego Herwig Haidinger z najwyższym uznaniem wypowiedział się o międzynarodowej współpracy w tym śledztwie, trwającym od 2004 roku. APA cytuje też "główną śledczą z Wrocławia" Marię Lubicz-Stabińską, której zdaniem, śledztwo było "wzorcowe".