Polscy lekarze alarmują - to zagrożenie dla nas i pacjentów
52-letni anestezjolog ze szpitala w Głubczycach zmarł pod koniec lipca na dyżurze. Pracował piątą dobę z rzędu. Prokuratura wyjaśnia, co było bezpośrednim powodem jego śmierci. Lekarze alarmują - jesteśmy przepracowani, a to zagrożenie zarówno dla nas, jak i dla naszych pacjentów.
30.08.2011 | aktual.: 14.09.2011 10:42
Lekarze w wydanym ostatnio oświadczeniu podkreślają, że są zmuszani do dodatkowej pracy. Według przepisów unijnych, na pracę i dyżury w szpitalu mogą przeznaczyć maksymalnie 48 godzin w ciągu tygodnia. Dotyczy to jednak tylko pracowników etatowych. - Szpitale wolą więc podpisywać z lekarzami umowy cywilnoprawne, które pozbawiają nas prawa do odpoczynku - mówi dr Antoni Rybka, Przewodniczący Zarządu Regionu Ziemi Lubelskiej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Lekarze zatrudnieni na umowach o pracę mają prawo do 11 godzin nieprzerwanego wypoczynku w ciągu dnia, po 24 godzinach spędzonych w pracy i na dyżurze, lub na samym tylko dyżurze, przysługuje nam także tygodniowa norma odpoczynku, tj. półtorej doby - mówi dr Rybka. - Lekarz, który podpisze kontrakt, zgodnie z prawem staje się niewolnikiem, który może być zmuszany do pracy nawet codziennie. W każdej chwili może zostać oddelegowany do pełnienia dyżuru i teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pracował cztery dni z rzędu, a nawet więcej -
tłumaczy dr Antoni Rybka.
Medyk może odmówić pracy w takim trybie. Zdaniem dr. Rybki, taki sprzeciw ma jednak często poważne konsekwencje. - Jeśli lekarz zatrudniony jest na podstawie niekorzystnej umowy cywilnoprawnej, może zostać szybko zwolniony z pracy. Zdarzały się też sytuacje, że na lekarzy wywierano presję, słyszeliśmy też o próbach zastraszania. Niektórym osobom czyniono utrudnienia podczas przyjmowania na staż lub uniemożliwiano kontynuację specjalizacji. Do takich sytuacji dochodzi podczas bezpośrednich rozmów, nie ma na to dowodów w żadnych dokumentach, w większości przypadków nie ma też świadków takich rozmów - mówi dr Rybka.
"Rekordzista": 103 godziny w pracy
Swoje postulaty lekarze przedstawili też podczas rozmów z przedstawicielami ministerstwa zdrowia. Pierwsze spotkanie odbyło się już 26 sierpnia. Drugie - 29 sierpnia. Jak informuje Piotr Olechno, Rzecznik Prasowy Ministerstwa Zdrowia, podczas piątkowego spotkania - Minister Ewa Kopacz przypomniała, że w okresie implementacji unijnej dyrektywy o czasie pracy do polskiego porządku prawnego ze strony środowiska lekarskiego padały liczne zarzuty, że nowe rozwiązania znacząco ograniczają możliwość dorabiania na dyżurach, czym wielu lekarzy było zainteresowanych - informuje Olechno.
O tym, że w szpitalach nie przestrzega się przepisów o czasie pracy mówi też raport Państwowej Inspekcji Pracy z 2010 roku. Prawie połowa skontrolowanych placówek medycznych nie zapewniła swoim pracownikom (lekarzom, pielęgniarkom i pracownikom medycznym z wyższym wykształceniem) wymaganego ustawowo czasu odpoczynku. W 30% zakładów pracownicy nie mieli odpowiedniego czasu na odpoczynek w ciągu tygodnia.
W raporcie PiP wyszczególniono też niechlubny rekord - w grupie lekarzy i pracowników medycznych zdarzały się osoby, które dyżurowały nieprzerwanie przez 79 godzin i 35 minut, a nawet 103 godziny i 35 minut. Państwowa Inspekcja Pracy wskazuje też na inną praktykę - aby zapewnić całodobową opiekę medyczną na oddziale, szpitale zawierają umowy z prywatnymi firmami. Te zatrudniają pracowników szpitala na dodatkowe dyżury. W raporcie wskazano przypadki osób, które pełniły dyżur 48 godzin bez przerwy - najpierw na podstawie umowy o pracę, a następnie w ramach umowy kontraktowej. Problem ten dotyczy jednak nie tylko lekarzy, ale całego środowiska medycznego.
Lekarze: powinniśmy więcej zarabiać
Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy podkreślają, że rozwiązaniem problemu przepracowania lekarzy jest zwiększenie ich płacy zasadniczej. Według ankiety przeprowadzonej przez ministerstwo zdrowia w marcu 2010 roku, pensja lekarza bez specjalizacji zatrudnionego na podstawie umowy o pracę to 5115 zł brutto, lekarza z I stopniem specjalizacji - 6330 zł brutto. Dla osób zatrudnionych na kontraktach te kwoty wynoszą odpowiednio 7421 i 8865 zł. Ordynatorzy zarabiają odpowiednio więcej, jednak ich czas pracy także jest dłuższy.
Zdaniem dr. Antoniego Rybki - Ministerstwo w przestawionej prezentacji nie wykazało precyzyjnie stanowisk pracy w odpowiednich kategoriach zaszeregowania lekarzy, a to nie przedstawia rzetelnie wysokości wynagrodzeń zasadniczych. Na pensję lekarza składa się wynagrodzenie zasadnicze i liczba godzin przepracowanych przez niego na dyżurach, co w sumie daje kwotę wynagrodzenia brutto - podkreśla dr Rybka.
Przewodniczący OZZL Lublin przedstawia też żądania płacowe środowiska lekarskiego. - Oczekujemy, że nasza pensja będzie wynosić trzy średnie krajowe wynagrodzenia zasadniczego. Dla lekarzy bez specjalizacji domagamy się wynagrodzenia zasadniczego w wysokości dwóch średnich krajowych. Przejściowo jesteśmy w stanie pójść na kompromis i zaakceptować podwyżkę płac, która zrówna nasze zarobki zasadnicze z pensjami prawników i pułkowników wojska polskiego. To niskie uposażenia powodują, że lekarze podejmują dodatkową pracę - mówi dr Rybka. Podobne postulaty lekarze przedstawili też podczas spotkania w ministerstwie zdrowia. Jak relacjonuje Piotr Olechno, minister Ewa Kopacz - Zauważyła, że przy analizowaniu zagadnień związanych z pracą lekarzy należy zwrócić uwagę na zjawisko wzrostu wynagrodzeń w tej grupie w ostatnim czteroleciu oraz zjawisko wzrastającej liczby nowych lekarzy specjalistów - informuje Piotr Olechno.
"Przepracowany lekarz to zagrożenie dla pacjentów"
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy alarmuje, że "przepracowani medycy stanowią zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla pacjentów." To stanowisko poparła też minister zdrowia. Wydaje się jednak, że podejmując decyzję o dodatkowej pracy lekarze powinni być świadomi, że może niekorzystnie wpłynąć to na jakość ich usług. - Wpływ zmęczenia i dodatkowego stresu na pracę jest bezdyskusyjny, udowodniły to różne badania naukowe - mówi dr Antoni Rybka. - Jednak to, co lekarz robi ze swoim wolnym czasem jest jego prywatną sprawą. To decyzja konkretnej osoby, czy poświęci ona swój wolny czas na wypoczynek i pójdzie do kina, poświęci czas rodzinie, czy odbędzie szkolenie lub podejmie pracę w innym zakładzie. Nie chcę być sędzią we własnej sprawie i orzekać, czy ktoś może pracować dodatkowo. Prawo pozwala lekarzom na podjęcie pracy, więc ci z tego prawa korzystają. - mówi dr Rybka.
Jego zdaniem medycy muszą pracować na dodatkowych dyżurach, bo nie ma kto ich zastąpić. - Każda próba ograniczenia czasu pracy lekarzy spowoduje podwyższenie wynagrodzenia zasadniczego w naszym środowisku - uważa Przewodniczący Regionu Lubelskiego OZZL.
W oświadczeniu OZZL zaznaczono również, że jednym z powodów przepracowania lekarzy jest brak rąk do pracy. Według danych europejskiego portalu zdrowia - oficjalnego portalu Unii Europejskiej dotyczącego zdrowia publicznego, w 2008 roku na 100 tys. mieszkańców Polski przypadało 216 lekarzy. Dane z tego roku dla Austrii to 458,5 lekarzy, w Anglii 257,7, w Czechach 352,7. Średnia dla roku 2008 wyniosła 320,3 lekarzy na 100 tys. mieszkańców.
Recepta na "wieloetatowców"?
Zdaniem Adama Sandauera, honorowego prezesa Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere - Na terenie naszego kraju są obszary, gdzie liczba lekarzy przekracza średnią Unii Europejskiej - dodaje. - Tak jest na przykład w Warszawie, Krakowie czy w Łodzi. Jednak nawet tam medycy podejmują pracę na wielu etatach - mówi Sandauer. Jego zdaniem dezorganizuje to system ochrony zdrowia. - Lekarze mają mniej czasu, aby właściwie obsłużyć pacjenta. W takiej sytuacji jest on zmuszony szukać odpowiedniej pomocy w kilku miejscach. Jeśli lekarze pracowaliby na jednym etacie, więcej czasu mogliby poświęcić na postawienie właściwej diagnozy - uważa Sandauer.
Zdaniem Honorowego Prezesa Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere, lekarze podejmują dodatkowe dyżury, bo chcą zwiększyć swoje zarobki. - Jeśli prawo umożliwia pracę w kilku placówkach, zawsze znajdzie się ktoś, kto taką sytuację wykorzysta. W interesie wszystkich - i lekarzy, i pacjentów, jest doprowadzenie do sytuacji, że medyk pracuje na jednym etacie i na tyle dobrze zarabia, że nie chce szukać pracy gdzie indziej - mówi Sandauer.
Według Sandauera, rozwiązaniem problemu przepracowania lekarzy byłoby nie tylko zwiększenie ich pensji, ale też prawne utrudnienie podejmowania pracy w kilku miejscach. - Należy stworzyć takie prawo, które spowoduje, że lekarze będą mogli być dodatkowo zatrudniani tylko w wyjątkowych przypadkach, za zgodą obecnego miejsca pracy. Samo podwyższenie płac nie rozwiąże problemu. Dojdzie wtedy do sytuacji, że znajdą się osoby, które będą pracować w dwóch, a nawet trzech miejscach, tyle że za większe pieniądze. I nadal będą się przepracowywać - mówi Adam Sandauer. Podobny postulat zostanie też poruszony podczas dalszych rozmów ministerstwa zdrowia z lekarzami. Jak informuje Piotr Olechno, Rzecznik Ministerstwa Zdrowia, minister Kopacz zaproponowała kontynuowanie rozmów m. in. na temat możliwości ograniczenia prawa do podejmowania pracy przez lekarza jedynie w ramach jednego sektora: finansowanego ze środków publicznych bądź finansowanego ze środków niepublicznych - relacjonuje Olechno.
Przychodzi pacjent do lekarza...
Na przemęczonych lekarzy narzekają nie tylko pacjenci, ale także ich współpracownicy. O skutkach przepracowania lekarzy opowiedziała nam jedna z pielęgniarek z południa Polski. - W naszym szpitalu dwie lekarki - bardzo dobre specjalistki, podjęły dodatkową pracę w innym mieście. Jedna z nich jest bardzo chora, drugiej ciężko było pracować nawet na jednym etacie, ze względu na obowiązki związane z wychowywaniem dzieci. Skusiła je jednak obietnica bardzo wysokich zarobków. Skutek jest taki, że obie często nie mają siły pracować na nocnych dyżurach u nas. Mamy problem, żeby dobudzić je w nocy. Jedna z nich po przyjściu do pracy zawsze bardzo narzeka, mówi, że jest jej ciężko. Wyżywa się na nas - pielęgniarkach - i na pacjentach. Ci kierują skargi do dyrekcji, jednak - jak dotąd - nic się nie zmieniło - opowiada nasza rozmówczyni. - Do paradoksalnych sytuacji dochodzi często podczas przyjęć pacjentów na oddział ratunkowy. Zmęczona lekarka, wezwana do pacjenta o drugiej w nocy, potrafi być bardzo nieprzyjemna.
Padają pytania: "Dlaczego przychodzi pan o tej porze? A co, poradni nie było w ciągu dnia?" Oczywiście, sposób traktowania pacjentów wynika także z kultury osobistej danej osoby. Jednak zauważalne jest to, że stosunek naszych lekarek do pacjentów znacznie się pogorszył, odkąd podjęły one dodatkową pracę - mówi kobieta.
Zdaniem naszej rozmówczyni, zjawisko przepracowania lekarzy w jej szpitalu jest bardziej powszechne wśród młodych osób - W większości przypadków są to lekarze bez specjalizacji. Kończą dyżur na oddziale i od razu przenoszą się na pogotowie. Czasami faktycznie składa się tak, że pracują trzy doby pod rząd - mówi pielęgniarka.
Anna Korzec, Wirtualna Polska