Polscy kierowcy czują się bezkarni
Na polskich drogach ginie prawie czterokrotnie więcej osób niż w innych państwach UE. Kierowcy notoryczne łamią przepisy drogowe i czują się bezkarni. Na rynku przewozów pasażerskich od lat funkcjonuje szara strefa, a stan techniczny pojazdów jest fatalny - to wnioski z debaty o ruchu drogowym, która odbyła się w Warszawie.
25.07.2007 | aktual.: 25.07.2007 16:51
O krajowym ruchu drogowym rozmawiano w dniu św. Krzysztofa - patrona kierowców. Uczestnicy debaty podkreślali, że Polska należy do czwórki państw UE, w których podróżowanie jest najbardziej niebezpieczne. Jak mówiono, kierowcy bez większych konsekwencji przekraczają dozwoloną prędkość - nie pomagają apele i kampanie medialne.
Zdaniem głównego inspektora transportu drogowego Pawła Usidusa, znaczna część prywatnych przewoźników nie dba o bezpieczeństwo pasażerów.
Nie wzięli sobie do serca nawet niedzielnej tragedii w Grenoble. Dzisiaj w Spytkowicach w Małopolsce inspektorzy zatrzymali autobus w fatalnym stanie technicznym, którym podróżowali pasażerowie. Kierowcy byli przemęczeni. Zaraz po tym zatrzymano także kolejny autobus, w trochę lepszym stanie technicznym, ale także z przemęczonymi kierowcami, którzy przez kilkanaście godzin jechali przez całą Europę - poinformował Usidus.
Przemęczony kierowca nie jest mniej groźny od kierowcy pijanego - podkreślił główny inspektor transportu drogowego.
Jego zdaniem, poważne zagrożenie stanowi szara strefa, która - jak mówił - od lat działa na rynku przewoźniczym.
"Kierowcy busów notorycznie przekraczają prędkość, żeby dojechać na miejsce szybciej od konkurencji. W ostatnim czasie kierowca na trasie Warszawa - Lublin jechał 170 km/ godz." - powiedział Usidus.
Według dyrektora sekretariatu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Andrzeja Grzegorczyka, największą wadą polskich kierowców jest brak poczucia nieuchronności kary.
Znakomita większość uważa, że w Polsce można załatwić anulowanie kary. Mamy dość restrykcyjne prawo, natomiast wyroki znajdują się co najwyżej na dolnej granicy. Dozwolona prędkość jest przekraczana bez względu na warunki, piesi są lekceważeni. Na polskich drogach dominuje polityka gangsterskiej jazdy - ocenił Grzegorczyk.
Zdaniem dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Zbigniewa Kotlarka, język przekazywania informacji o wypadkach powinien zmienić się.
Nie powinno się mówić, że kierowca nieumyślnie spowodował śmierć pieszego, gdy kierowca przekroczył dwukrotnie dozwoloną prędkość. Poza tym można rozważyć zamontowanie w samochodach czarnych skrzynek, które rejestrowałyby osiągane prędkości - podkreślił Kotlarek.
Członek zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe Zbigniew Zarychta poinformował o kampanii "Bezpieczny przejazd", której celem jest zwiększenie bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych. W akcji pod hasłem "Zatrzymaj się i żyj!" uczestniczy aktor Tomasz Stockinger.
Inspektorzy transportu drogowego zatrzymali w środę w Spytkowicach w Małopolsce autokar nowosądeckiego biura turystycznego, którego stan techniczny nie zezwalał na dalszą jazdę. Mogło dojść do tragedii, bo miejscami pada deszcz, jezdnia mokra, a inspektor kontrolujący pojazd powiedział mi, że tak zniszczonego ogumienia jeszcze nie widział - przyznał rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu w Krakowie Michał Pierzchała.
Dodał, że autokar wracał z Włoch, obaj kierowcy jechali bez odpoczynku dwa dni. Gdy do Spytkowic przyjechał po uczestników wycieczki drugi autokar, okazało się, że jeden z dwóch jadących nim kierowców też był po zagranicznej trasie i nie mógł prowadzić. Drugi był wypoczęty, więc zezwoliliśmy na odjazd do Nowego Sącza - dodał rzecznik.
Powiedział, że nie może ujawnić nazwy biura, ale było ono już dwukrotnie karane - w sumie nałożono na nie kary w wysokości ponad 30 tysięcy złotych. Po ubiegłorocznej kontroli w siedzibie przedsiębiorstwa, ze względu na nieprawidłowości, złożyliśmy wniosek do Biura Obsługi Transportu Międzynarodowego w Warszawie o odebranie licencji tej firmie. Jak na razie nie ma w tej sprawie decyzji - poinformował Pierzchała.