Polscy filmowcy nie ufają ministrowi kultury?
Wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Janusz Kijowski uważa, że ustawa o kinematografii przygotowywana przez ministerstwo kultury może okazać się jedynie zwykłą zmianą szyldu instytucji opiekującej się polskim kinem, a nie rzeczywistą reformą przemysłu filmowego. We wtorek wiceminister kultury Rafał Skąpski ogłosił projekt powołania Instytutu Sztuki Filmowej i wprowadzenia nowych sposobów finansowania rodzimych filmowców.
Reżyser Janusz Kijowski powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że najlepszym - jego zdaniem - rozwiązaniem dla polskiej kinematografii byłoby przywrócenie tak zwanego funduszu filmowego zlikwidowanego wraz z upadkiem socjalizmu.
Janusz Kijowski uważa, że nowa ustawa kinematograficzna miałaby sens jedynie wtedy, gdyby wprowadzała dotowanie przemysłu filmowego przez cały rynek audiowizualny, a nie jedynie przez budżet państwa. Chodzi o korzystanie rodzimych filmowców z odpisów biletów kinowych, z emisji telewizyjnych oraz sprzedaży kaset wideo.
W przeciwnym wypadku, jakiekolwiek zmiany w ustawie są - zdaniem Janusza Kijowskiego - jedynie zapisem stanu rzeczy i nie uzdrowią polskiego kina. Dodał, że powinniśmy wzorować się tu na Francuzach, którzy już od 1939 roku przekazują jeden frank z każdego biletu kinowego na kino narodowe.
Ministerstwo kultury zapewnia, że ustawa o kinematografii powstaje w oparciu o sprawdzone wzorce europejskie. Na jej mocy, prawdopodobnie 1 stycznia 2004 roku powstanie Instytut Sztuki Filmowej. Jego celem będzie pomoc polskiemu przemysłowi filmowemu.
Obecnie w Polsce produkuje się około 20 filmów rocznie, a ogólną sytuację polskiego kina uważa się powszechnie za katastrofalną.(iza)