Polscy biznesmeni z Wysp ruszają na podbój Polski
Nasi rodacy na Wyspach tak dobrze radzą sobie w prowadzeniu własnych interesów, że coraz częściej ich przedstawicielstwa otwierają także nad Wisłą - pisze "Metro".
Wystarczyły niespełna cztery lata, odkąd Wielka Brytania otworzyła swój rynek pracy dla Polaków, aby nasi najbardziej przedsiębiorczy rodacy poczuli się jak prawdziwe rekiny biznesu. Dziś nad Tamizą są tysiące polskich firm. Według obliczeń Centrum Stosunków Międzynarodowych spośród ok. 1,5 miliona polskich imigrantów na Wyspach nawet 15-20% prowadzi własny biznes.
Najwięcej firm powstało w branży remontowo-budowlanej, kurierskiej oraz gastronomii. Ale luki na brytyjskim rynku odkryli też fryzjerzy, graficy komputerowi, a nawet księgowi. Co najważniejsze, naszym rodakom interesy idą tak dobrze, że teraz postanowili rozkręcić działalność nie tylko nad Tamizą, ale również w Polsce.
Eksperci nie mają wątpliwości, że biznes w dwóch państwach to niezła inwestycja. Wielu Polaków z Wysp zauważyło, że są branże, na których można zarabiać zarówno tu, jak i tam. Szybko rozwijająca się gospodarka i niższe koszty utrzymania mogą sprawić, że z czasem wielu przedsiębiorców zdecyduje się prowadzić interesy tylko w kraju, bo okaże się to równie dochodowe jak w UK - przypuszcza Małgorzata Rusewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".
Na razie jednak przedsiębiorczych Polaków do zakładania firm nad Tamizą zachęcają liberalne brytyjskie przepisy. Na Wyspach, w przeciwieństwie do Polski, przez pierwsze trzy miesiące można prowadzić biznes na próbę i nigdzie nie trzeba go rejestrować. A gdy się zdecyduje dalej prowadzić firmę, to formalności załatwi się w pięć minut - czytamy w "Metrze".