Polsce grozi bankructwo? Ekspert nie ma złudzeń
- Pieniądze są i były wydawane na bzdury. Jest bałagan w finansach publicznych - tak w rozmowie z Wirtualną Polską kondycję Polski ocenia Marcin Iwuć, specjalista finansowy i twórca bloga o finansach osobistych. Jednocześnie twierdzi, że "jeszcze jest dużo miejsca do tego, żeby się zadłużać", a droga do bankructwa jest daleka.
Czy Polsce grozi bankructwo? Jak inwestować na własną rękę przy niskich comiesięcznych dochodach? To tylko niektóre z pytań, na które odpowiadał gość programu Wirtualnej Polski "Didaskalia".
Marcin Iwuć - specjalista w dziedzinie finansów osobistych oraz autor popularnego bloga "Finanse bardzo osobiste" wyjaśnia, w którym miejscu jest Polska gospodarka i jednocześnie tłumaczy, jak zabezpieczać własne finanse domowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na kredycie 0% zarobią banki i deweloperzy. Zwykli ludzie stracą - didaskalia #48
Polska zbankrutuje?
W rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą ekspert ocenił kondycję finansową Polski jako bezpieczną. Iwuć wskazał, że relacja całego długu publicznego do PKB nie stanowi problemu, ale należy popracować nad bieżącym deficytem budżetowym. A ten - w 2024 roku - ma wynosić 184 mld zł. O tyle wyższe będą wydatki państwa nad przychodami.
- Tutaj na pewno kolejne rządy będą musiały popracować nad tym, żeby w finansach publicznych ta dziura budżetowa była mniejsza, i żeby był mniejszy udział tzw. wydatków sztywnych - stwierdził specjalista. Dodał jednak, że z perspektywy inwestora sytuacja finansowa Polski pozwala na jeszcze wiele inwestycji. - Jeszcze jest dużo miejsca do tego, żeby się zadłużać. Ja wiem, że to brzmi okropnie (...) ale patrzę się na to jako inwestor. Porównuję Polskę z innymi krajami i widzę: spokojnie, tutaj jest jeszcze duża przestrzeń - tłumaczy Iwuć.
Gość WP zdradził, na co warto zwracać uwagę, obserwując sytuację finansową kraju.
Jego zdaniem są bowiem sygnały, które mogą zaalarmować, że dzieje się coś niepokojącego. Wbrew powszechnym poglądom nieprzemyślane wydatki rządu nie są prostą drogą do bankructwa. - Owszem pieniądze są wydawane i były wydawane na bzdury. Owszem jest bałagan w finansach publicznych, ale od tego jest jeszcze bardzo daleka droga do czegoś, co się będzie nazywało bankructwem - uspokaja ekspert finansowy. To, co wzbudziłoby jego niepokój, to "gmeranie przy konstytucji w progu ostrożnościowym". Wskazuje również na inną sprawę - szybki wzrost wydatków w stosunku do dochodów oraz szybki wzrost długu publicznego do PKB na przestrzeni kilku lat.
Filary budowania majątku
Kontrola nad wydatkami, zwiększanie zarobków, a następnie pomnażanie oszczędności - to są zdaniem Marcina Iwucia trzy podstawowe zasady - filary, na których powinno opierać się budowanie osobistego majątku.
Ekspert wspomniał jeszcze o czwartej zasadzie - tym razem psychologicznej, bez której te wymienione nie zadziałają. - Nam się po prostu musi chcieć, czyli musimy mieć odpowiednie przekonania co do tych pieniędzy i zdecydować, że: tak, będę poświęcał swój czas i odpowiednimi nawykami wdrażał wiedzę w życie - zdradził autor bloga "Finanse bardzo osobiste".
Rozmówca Patrycjusza Wyżgi poradził, by dostosować swoje wydatki i poziom życia do tego, do czego naprawdę nas stać. Chodzi o to, by po prostu wydawać mniej niż się zarabia. Brzmi banalnie? Ekspert w ten sposób przestrzega przed kredytami i pożyczkami konsumenckimi - nazywając je "betonowym kołem ratunkowym", które nas "błyskawicznie pogrąża".
- Pozbycie się wszelkich długów konsumenckich i trzymanie wydatków pod kontrolą to jest ta pierwsza, najważniejsza zasada, bo nie ma takiej kasy, której nie da się rozpirzyć na bzdurę - poradził Iwuć.
- Nie ma lepszej inwestycji niż pozbycie się długu ze swojego życia. Nie mówię tu o kredycie hipotecznym, ale np. długi konsumenckie - dodał. I stwierdził, że zlikwidowanie takich kredytów i odsetek w swoim portfelu jest porównywalne do "bardzo dobrej inwestycji", a dodatkowo "zmniejsza ryzyko finansowe w życiu".
Małe kroczki w oszczędzaniu
Według eksperta finansowego proces tworzenia oszczędności należy zacząć nie wtedy, gdy jesteśmy bogaci, lecz właśnie w momencie, gdy pieniędzy mamy niewiele, bo "duże pieniądze to dużo małych pieniędzy".
Proces ten przyrównał do ćwiczeń na siłowni.
- Jak ktoś idzie na siłownię, to nie spodziewa się tego, że po jednym, dwóch czy trzech treningach nagle będzie miał sylwetkę kulturysty, ale jednak ten impuls dla mięśni pierwszy już poszedł, samopoczucie już nam się poprawia. I chodzi teraz o to, żeby konsekwentnie, w odpowiednio długim czasie, to powtarzać. Wtedy efekty są nieuniknione - tłumaczył Iwuć. I dodaje, że najtrudniej jest zacząć i zadbać o konsekwencję.
Jeśli jednak to się uda, po pewnym czasie "zaczyna działać efekt kumulowania się pozytywnych rezultatów naszych decyzji".
Iwuć wymienił też sytuacje, w których lepiej wstrzymać się od inwestycji.
Po pierwsze, są nimi wspominane już długi konsumenckie. W pierwszej kolejności należy jak najszybciej doprowadzić do ich spłaty. Po drugie, priorytetem jest również utworzenie "poduszki finansowej", by zabezpieczyć się na takie sytuacje jak zepsuta lodówka czy awaria samochodu.
Według rozmówcy WP sytuacja dzisiejszych emerytów - choć trudna - jest lepsza niż będzie za 20 czy 30 lat. Dlatego nie można lekceważyć oszczędności emerytalnych. Zanim jednak zacznie się tworzyć w tym celu dodatkowy portfel oszczędnościowy, należy "zacząć od siebie, czyli odpowiedzieć sobie na pytanie - ile jestem w stanie odkładać, kiedy te pieniądze będą potrzebne".
Dopiero wtedy jest się gotowym do tego, by rozpocząć własne inwestycje. Całą rozmowę można zobaczyć w materiale wideo.
Patrycjusz Wyżga, dziennikarz Wirtualnej Polski
Oprac. Monika Mikołajewicz