Polonijna Rada z żoną prof. Biniendy w składzie zebrała się raz. Koszt: 27 tys. zł
Polonijna Rada Konsultacyjna przy marszałku Senatu do tej pory zebrała się tylko raz, co kosztowało ponad 27 tys. zł. W radzie zasiada m.in. Maria Szonert-Binienda - żona członka podkomisji smoleńskiej prof. Wiesława Biniendy.
10.03.2017 | aktual.: 10.03.2017 18:19
Polonijna Rady Konsultacyjna działa przy marszałku Senatu, a do życia powołał ją swoją uchwałą Senat 7 lipca minionego roku. Zasiadają w niej osoby ze środowisk polonijnych. Kto konkretnie? Andżelika Borys (wieloletnia działaczka na rzecz mniejszości polskiej na Białorusi), Emilia Chmielowa (współzałożycielka Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie), ks. dr Zdzisław Malczewski (od czerwca 2009 r. rektor Polskiej Misji Katolickiej w Brazylii), prof. Piotr Małoszewski (wiceszef Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech), Aleksandra Ślusarek (prezes Związku Repatriantów Rzeczypospolitej Polskiej). I kilka innych osób.
Jako reprezentantkę amerykańskiej Polonii powołano Marię Szonert-Biniendę. Jest ona byłą wiceprezeską Kongresu Polonii Amerykańskiej do spraw polskich - to stanowisko jednak straciła w zeszłym roku.
Szonert-Binienda wielokrotnie mówiła o katastrofie smoleńskiej w takim duchu jak jej mąż, który jest współpracownikiem - najpierw szefa zespołu parlamentarnego, a potem ministra - Antoniego Macierewicza (PiS). W jednym z wywiadów (dla RMF FM) twierdziła, że wszystkie katastrofy lotnicze, w których ginęły głowy państwa "okazały się aktami sabotażu i politycznym morderstwem". Jej zdaniem "zamach w Smoleńsku przygotowały polskie i rosyjskie służby specjalne" (tak mówiła dla "w Sieci").
- Historia uczy, że póki mordercy są przy władzy, póty niewiele można zrobić. Tak więc należy liczyć na to, że potrzebny jest okres od dziesięciu do dwudziestu lat, żeby ekipa zaangażowana w takie morderstwo odeszła od władzy, żeby można było w miarę obiektywnie wrócić do ustalenia przyczyn takich właśnie akcji, politycznych morderstw - dodawała. A jej mąż proc. Binienda podkreślał, że "z naszych źródeł tutaj w Stanach Zjednoczonych już stosunkowo dawno mieliśmy informację, że jednak są wskazania na wybuch, są wskazania na zamach wśród dobrze poinformowanych źródeł amerykańskich".
Zadaniem Rady jest "wyrażanie opinii w sprawach istotnych dla Polonii i Polaków za granicą, na temat projektów aktów normatywnych dotyczących Polonii i Polaków za granicą, o kierunkach działań Senatu i jego organów w sprawach dotyczących Polonii i Polaków za granicą".
Jak do tej pory Rada zebrała się raz - we wrześniu 2016 roku. Na ten rok planowane są dwa zjazdy. To jedyne odbyło się w związku z Forum Polonijnym organizowanym w ramach Forum Ekonomicznego w Krynicy. Przyjechało 14 z 16 członków Rady.
Senat nie wypłaca wynagrodzeń za uczestnictwo w Radzie, ale zwraca koszty związane z uczestnictwem w niej. Przy okazji jedynego posiedzenia Rady jej członków zakwaterowano w hotelu sejmowym.
Senat za zjazd do Kryicz Koszty wyniosły 27 664 zł. Najwięcej pochłonęły loty z Australii (dla Adama Gajkowskiego, który przyleciał na ponad dwa tygodnie - 6,3 tys. zł), Brazylii (ks. Zdzisława Malczewskiego, który przyleciał na 12 dni - 5,6 tys. zł) i USA (skąd na tydzień przyleciała Maria Szonert-Binienda - 5,6 tys. zł).