Polko nie mówi służbie wojskowej "żegnaj"
Nie mówię służbie wojskowej "żegnaj", a "do widzenia" - zaznaczył płk Roman Polko po przekazaniu dowództwa nad jednostką GROM płk. Tadeuszowi Sapierzyńskiemu. Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, dziękując mu za służbę, podkreślił, że - choć "z żalem" - uszanował jego decyzję o odejściu.
11.02.2004 | aktual.: 11.02.2004 19:15
Polko nie chciał mówić o swojej przyszłości zawodowej. "Pewien kierunek konkretny już mam, ale z pewnych względów nie chcę go ujawniać. Chcę, żeby moje przyszłe życie związane było ze służbą w służbach mundurowych lub ze służbą wojskową" - podkreślił.
"Z pewnością jest wyssaną z palca bzdurą, że mam zdjąć mundur polski i założyć inny. Nie jestem najemnikiem" - dodał.
Pytany przez dziennikarzy, czy żal mu odchodzić ze służby powiedział, że nie, bo ma wielu wspaniałych przyjaciół. "Myślałem, że moje odejście będzie w samotności i sam sobie będę musiał szukać pracy. Tymczasem odezwało się tyle życzliwych głosów, także od byłych żołnierzy GROM, którzy mogli mieć do mnie pretensje, że godziłem się na kompromisy, które dla nich były nie do przyjęcia" - dodał.
Nie chciał też komentować informacji o konflikcie pomiędzy nim a Sztabem Generalnym. "Na rzeczywistość nie można się obrażać. Trzeba ją kreować wykorzystując szanse, jakie się pojawiają. Mój wiek, 41 lat i trzy miesiące, to jest jeszcze nie ten wiek, w którym można odkurzać stare medale i dyplomy" - podkreślił Polko.
W oświadczeniu przekazanym dziennikarzom Polko wyjaśnił jednak, że złożył wypowiedzenie, "gdyż system nie akceptuje inności". "Blokowanie mojego udziału w procesie decyzyjnym związanym z rozwojem GROM-u pozbawiło mnie faktycznej władzy i kontroli nad jednostką - nie pozbawiło mnie jedynie odpowiedzialności" - podkreślił. Napisał też, że cztery lata w GROM-ie mocno go zmieniły. "Nauczyłem się dowodzenia profesjonalistami, którzy nie tolerują improwizacji i efekciarstwa".
Sprawę ograniczenia jego udziału w decyzjach o podległej mu jednostce pułkownik poruszył także podczas konferencji prasowej, związanej z przejęciem przez Sapierzyńskiego dowództwa nad GROM- em. Odpowiadając na pytania dziennikarzy powiedział, że nowy dowódca jednostki będzie miał łatwiej, gdyż wchodzi w skład zespołu zajmującego się rozwojem służb specjalnych, podczas gdy ani on, ani nikt z GROM-u, nie był w tym zespole. Na pytanie min. Szmajdzińskiego, czy nie uczestniczył w sesjach zespołu, pułkownik odpowiedział: "Uczestniczyłem, ale to było gorsze, bo jako obserwator, nie miałem wpływu na decyzje".
Nowy szef GROM-u płk Sapierzyński zapowiedział, że będzie kontynuował strategię działań prowadzoną przez płk. Polkę i jego współpracowników. "Cieszę się, choć prawdopodobnie nabije sobie przy tym trochę guzów. Mam nadzieję jednak, że nie stanie przed państwem w takiej sytuacji, w jakiej ja się znajduję" - powiedział później dziennikarzom Polko.
Min. Szmajdziński zapewnił natomiast, że jednostki specjalne to polskie zobowiązanie NATO-wskie. "Będziemy je nadal rozwijać. GROM pozostanie GROM-em" - mówił. Podziękował też Polce za służbę i życzył mu powodzenia w dalszej drodze.
Mówiąc o nowym dowódcy GROM-u podkreślił, że doświadczenie zdobywał dowodząc w kontyngentach wojskowych w składzie sił pokojowych ONZ i sił stabilizacyjnych w Bośni. Podkreślił, że jest fachowcem od operacji specjalnych.
Podziękowania płk. Polce przesłał też dowódca wielonarodowej dywizji w środkowo-południowej strefie stabilizacji w Iraku gen. Mieczysław Bieniek. "Jestem dumny, że tak zaszczytną funkcję pełnił mój były bliski współpracownik, członek spadochroniarskiej rodziny. Szanując twoją decyzję, wyrażam głębokie przekonanie, że swoją wiedzę i doświadczenie wykorzystasz w służbie naszej Ojczyźnie na innym, równie odpowiedzialnym stanowisku" - napisał.
Polko został dowódcą GROM-u w maju 2000 roku; powołał go ówczesny minister obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz. Kiedy był szefem jednostki, żołnierze GROM-u brali udział m.in. w akcjach w Afganistanie (2001 r.) oraz operacji "Iracka Wolność" (2003 r.). Rozgłos GROM-owi przyniosło m.in. zdobycie szybów naftowych w Umm Kasr na południu Iraku. W prasie ukazały się wtedy zdjęcia Polki z żołnierzami amerykańskimi na tle flagi Stanów Zjednoczonych.
O pułkowniku media znów zaczęły mówić w połowie stycznia, gdy ujawniona została informacja o tym, że złożył prośbę o odejście z wojska. Choć Polko złożył rezygnację 24 grudnia 2003 r., minister obrony Jerzy Szmajdziński przyjął ją dopiero 20 stycznia, po rozmowie z pułkownikiem.
Nie podano oficjalnych przyczyn rezygnacji Polki. Media donosiły, że ma to związek z konfliktem, do jakiego doszło między nim a Sztabem Generalnym. MON temu wielokrotnie zaprzeczało.