Polko: nie mogłem decydować o GROM-ie
Odszedłem z jednostki, bo nie mogłem decydować o jej przyszłości. Nie chciałem połączenia jej m.in. z Żandarmerią Wojskową - przyznał były dowódca GROM-u, płk Roman Polko. Dodał, że nie otrzymał propozycji od gen. Ricardo Sancheza, którego przeprosił za "wmanipulowanie" w tę sprawę.
"O decyzjach dotyczących GROM-u dowiadywałem się, gdy były już zapisane w określonych dokumentach, dlatego między innymi podjąłem decyzję o odejściu" - powiedział Polko.
Nie chciał komentować informacji o konflikcie między nim a Sztabem Generalnym. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że w decyzji o odejściu upewniło go powołanie w sztabie zespołu MON do opracowywania koncepcji rozwoju służb specjalnych.
Zespół - jak powiedział Polko - powstał w listopadzie ubiegłego roku. W jego skład weszło kilkanaście osób, m.in. obecny szef GROM- u płk Tadeusz Sapierzyński. Nie było jednak ani nikogo z GROM-u, ani też z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywiadu i kontrwywiadu.
Zespół stworzyli ludzie z oddziału operacji specjalnych przy Sztabie Generalnym, których zadaniem jest m.in. opracowywanie ćwiczeń dla GROM-u. "Kończyło się jednak na tym, że robiliśmy to sami. Dziwne więc, że zespół decydujący o przyszłości służb specjalnych stworzyli ludzie, którzy nie byli w stanie przygotować ćwiczeń dla nas" - powiedział z goryczą Polko. - "Mieliśmy uczestniczyć w roboczych spotkaniach zespołu, ściągano nas, bo mieliśmy wiedzę na ten temat. Ale nasza rola była trzeciorzędna" - dodał.
Jak przyznał, musiał też przeciwstawić się próbie zmiany nazwy GROM na Grupę Reagowania Bojowego oraz łączeniu GROM-u z innymi jednostkami, m.in. z Żandarmerią Wojskową.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa ze źródeł wojskowych, tuż przed wejściem w życie ustawy o Żandarmerii Wojskowej (2001 r.) jej komendant główny poinformował dowództwo GROM-u "w sposób jasny, oczywisty i nie podlegający dyskusji, że decyzja o włączeniu już zapadła, że jednostka ma być czymś w rodzaju żelaznej pięści żandarmerii".
Zdaniem informatora PAP, "wtłoczenie" specjalnej jednostki do żandarmerii uniemożliwiłoby jej działanie. Żandarmeria pełni bowiem rolę policji w wojsku. Tym samym, należący do niej GROM nie mógłby działać poza wojskiem i na przykład zwalczać terroryzmu. "GROM został obroniony dzięki interwencjom, opiniom i stanowczemu przeciwstawieniu się takim planom" - dodał informator.
Płk Polko odniósł się do doniesień mediów o przedstawieniu mu propozycji zostania doradcą dowódcy wojsk sojuszniczych w Iraku gen. Sancheza. "Nie otrzymałem takiej propozycji" - powiedział. Dodał, że podczas pobytu w Iraku poprosił przedstawiciela amerykańskich służb specjalnych, by - w jego imieniu - przeprosił Sancheza za wmanipulowanie go w tę sprawę. "Wiem, że przeprosiny dotarły do generała" - powiedział Polko.
Polko został dowódcą GROM-u w maju 2000 roku. Powołał go ówczesny minister obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz. Prośbę o odejście z wojska złożył ministrowi obrony Jerzemu Szmajdzińskimu 24 grudnia 2003 r. Minister przyjął ją dopiero 20 stycznia, po rozmowie z pułkownikiem. 11 lutego przekazał dowództwo nad GROM-em płk. Tadeuszowi Sapierzyńskiemu.