Polki z Iraku lecą do kraju
Sześć mieszkających w Iraku Polek, czworo ich
dzieci, a także mąż jednej z nich, odlecieli do Polski na
pokładzie polskiego samolotu wojskowego, który wystartował z
lotniska w Bagdadzie przed godz. 18.00 czasu lokalnego
(przed 16.00 czasu polskiego).
12.11.2004 | aktual.: 12.11.2004 16:16
Przylot samolotu, którym do kraju wraca delegacja z wiceszefem MON Januszem Zemke, jest przewidywany ok. godz. 2.00 w nocy na wojskowe lotnisko Okęcie.
Na lotnisku w Bagdadzie Polki mówiły polskim dziennikarzom, że zdecydowały się na opuszczenie Iraku po porwaniu Teresy Borcz, której los od 28 października jest nieznany. Kobiety, które są w dobrej formie psychicznej, były optymistkami - wierzą, że w Polsce czeka je lepszy los mimo konieczności budowania życia od nowa. Nie wykluczają zarazem powrotu do Iraku, jeśli sytuacja w nim się poprawi. Dzieci, które po polsku mówią z trudem, też mają nadzieję na poprawę życia.
Niektórzy iraccy mężowie Polek byli przeciwni wyjazdowi żon; niektórzy musieli zostać w Iraku; ostatecznie wyjechał tylko jeden.
Ewakuacja, którą przygotowywali polscy dyplomaci, wojskowi i służby specjalne, była operacją skomplikowaną i niebezpieczną. Wszyscy ewakuowani opuścili swoje miejsca zamieszkania pod pozorem zwykłego wyjścia na miasto. Zostali przewiezieni do tzw. "zielonej strefy" w Bagdadzie, a potem pancernym autobusem zawiezieni na lotnisko. Pomocy udzielili Amerykanie.