Polityk zaniedbał, bandyta się cieszy
Wszystko wskazuje na to, że za trzy tygodnie groźnych przestępców nie będzie można zatrzymać na 48 godzin, tylko... grzecznie ich prosić, by stawili się u prokuratora. A bandyta przez ten czas będzie mógł zastraszać świadków i bruździć w śledztwie. Wszystko to dlatego, że rząd nie postarał się o znowelizowanie przepisów karnych. Śledczym włosy stają dęba na głowie.
29.01.2009 | aktual.: 29.01.2009 08:17
19 lutego traci ważność artykuł 247 kodeksu postępowania karnego, który umożliwia zatrzymanie podejrzanego przez policję na podstawie decyzji prokuratora. Dla śledczych to oznacza, że sprawcy dużych przestępstw będą mogli grać im na nosie. - Nie wyobrażam sobie, że nowy przepis nie wejdzie w życie 19 lutego - mówi Marek Wełna, szef krakowskiego oddziału Prokuratury Krajowej. Obecnie bowiem, gdy prokurator w wyniku śledztwa nabiera podejrzeń co do danej osoby, nakazuje policji doprowadzenie jej na przesłuchanie. Potem może wystąpić do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt. Ma na to wszystko 48 godzin. Jeśli jednak art. 247 nie będzie znowelizowany, przestępcy będą mieli jak w raju. - Będę mógł tylko ich prosić, by przyszedł na przesłuchanie - mówi Waldemar Starzak z Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza.
Tłumaczy, że zamiast wysłać policjantów po podejrzanego, trzeba będzie mu wysłać zawiadomienie o przesłuchaniu pocztą lub podać przez policjantów. To może trwać tydzień. Po przesłuchaniu zaś, prokurator będzie musiał wypuścić podejrzanego, nawet gdy wystąpi dla niego o tymczasowy areszt. Zawiadomienie o posiedzeniu sądu zostanie wysłane delikwentowi również pocztą. - A przestępca może w tym czasie nie tylko nie odbierać wezwań, ale również straszyć świadków, preparować dowody, przygotować sobie fałszywe alibi, czyli praktycznie uniemożliwić nam działanie - mówi prok. Starzak. Będzie mu tym łatwiej, że według prawa może zażądać z prokuratury materiałów, na podstawie których śledczy chce zastosować areszt. Stamtąd przestępca dowie się wszystkiego, łącznie z nazwiskami świadków.
Jeśli art. 247 nie zostanie znowelizowany, w prawie pojawi się ogromna luka. Policja będzie mogła zatrzymywać przestępców stosując art. 244 kpk. - Ale tylko na gorącym uczynku. A tak wpadają chuligani na rozbojach, a nie przestępcy w wielkich aferach - mówi prok. Starzak. Dlaczego tak ważny przepis został zaniedbany w Sejmie? Członkowie obecnej komisji zwalają winę na ekipę PiS. Artykuł trzeba zmienić od lutego 2008 r., kiedy zakwestionował go Trybunał Konstytucyjny (przepis nie precyzował kiedy prokurator może zarządzić zatrzymanie, a to rodziło pole do nadużyć). Posłowie mieli rok, by uchwalić zmiany. Ale po pierwsze, art. 247 został włożony w ogromny pakiet nowelizacji m.in. kodeksu karnego, a po drugie, jeszcze tydzień temu członkowie nadzwyczajnej komisji ds. zmian w kodyfikacji nie wiedzieli, że 19 lutego upływa termin ważności art. 247...
Teraz posłowie wzięli się do pracy i skierowali go na szybką ścieżkę legislacyjną. - Powinno nam się udać uchwalić ją w terminie - zapewnia szef komisji Jerzy Kozdroń (PO). Jest to jednak praktycznie niemożliwe. Po pierwsze, nawet w trybie przyśpieszonym, Senat ma na rozpatrzenie zmian 14 dni. A pod obrady Senatu projekt nowelizacji ma trafić 18 lutego. Ponadto, potem trzeba jeszcze czekać na podpis prezydenta (7 dni). A ten będzie mógł skierować przepis do Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego? Art. 123 ustawy zasadniczej mówi, że szybka ścieżka nie stosuje się do kodeksów. Według specjalistów, dotyczy to także artykułów z kodeksów. - Trybunał może uchylić ten przepis ze względu na niewłaściwy tryb uchwalenia - mówi prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista. Prokuratorzy czarno widzą swoją przyszłą pracę. - Byłoby nam niezmiernie trudno - przyznaje prok. Wełna. (kab)
Marta Paluch