Polityczna rebelia w Wenezueli może potrwać bardzo długo
Sytuacja w Wenezueli, gdzie jest ciągle niespokojnie po ostatnich wyborach, "może zakończyć się długim buntem społecznym w części kraju" - uważa w rozmowie z WP prof. UW Katarzyna Dembicz. Prezydent Nicolas Maduro, chcąc utrzymać władzę, siłowo tłumi zamieszki, ale całego kraju może nie opanować.
Tysiące ludzi nadal protestują na ulicach Wenezueli po tym, jak podano do publicznej wiadomości, że urzędujący prezydent Nicolas Manduro został wybrany na trzecią kadencję. Oliwy do ognia dolał fakt, że Stany Zjednoczone uznały, iż tak naprawdę wygrał jego konkurent Edmundo Gonzalez. Są ofiary śmiertelne protestów i nie można wykluczyć, że będzie ich jeszcze dużo więcej.
- Tuż po wyborach można było mieć nadzieję, że Maduro będzie oddalał oddanie władzy, ale obecnie wydaje się, że to zmierza do całkowitej pacyfikacji zbuntowanej części społeczeństwa, i to za pomocą siły - mówi prof. Uniwersytetu Warszawskiego Katarzyna Dembicz. - Wiele wskazuje też na to, że będą regiony kraju, które obejmie dłuższy konflikt. Pamiętajmy, że zarówno Wenezuela, jak i Kolumbia są przyzwyczajone do tego, iż niektóre regiony się buntują, a w Wenezueli w trzech departamentach władzę ma opozycja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Dembicz podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że opozycja w Wenezueli jest podzielona i mimo że znalazła porozumienie co do kandydata, wyraźne podziały uniemożliwiają wskazanie jednego kierunku, w którym może zmierzać obecna sytuacja. Prezydent Nicolas Maduro potrafi to wykorzystywać.
Kwestia wyniku wyborów do dziś sprawia problem, ponieważ Maduro oficjalnie, według Narodowej Rady Wyborczej uzyskał 51 proc. głosów, zaś jego kontrkandydat Edmundo Gonzalez 44 proc. Opozycja twierdzi jednak, że prawdziwy wynik Gonzaleza to 70 proc.
- Proszę zauważyć, że nie sfałszowano kart. To byłoby trudne, ponieważ po oddaniu głosu obywatel dostaje tam jego potwierdzenie - zwraca uwagę ekspertka z UW. - Jednak komisja wyborcza nie opublikowała cząstkowych wyników z poszczególnych okręgów i komisji. Nie można więc zweryfikować informacji, że Maduro otrzymał 51 proc. głosów. Dlatego Centrum Cartera, które przedtem bardzo pozytywnie oceniało system wyborczy w Wenezueli, uznało te wybory za przeprowadzone nieprawidłowo - dodaje.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski