Polityczna przyszłość
Profesorowie filozofii: Marcin Król i Bronisław Łagowski na łamach "Faktu" wybiegają myślą w najbliższą polityczną przyszłość Polski.
01.04.2005 | aktual.: 01.04.2005 06:19
Pierwszy z nich pisze, że kiedy widzi znak drogowy zapowiadający "przełomy", to wie że będzie trzęsło. Kiedy jednak słyszy polityków zapowiadających przełomy, "rewolucję moralną" oraz IV Rzeczpospolitą jako lekarstwo na wszystkie zła i niedociągnięcia, to rozumie, że mają oni dobre intencje, ale mylą się w kwestii oceny polskiego społeczeństwa.
Otóż polskie społeczeństwo nie potrzebuje żadnej rewolucji, twierdzi prof. Król. Ci, którzy głoszą jej potrzebę w gruncie rzeczy obrażają polskie społeczeństwo. W olbrzymiej większości jest ono uczciwe, nie zostało zdeprawowane korupcją i tylko marzy o tym, by mieć na swoich usługach dorzecznych i roztropnych polityków. W tej dziedzinie nie ma jednak szczęścia co najmniej od 1993 roku.
Prof. Łagowski nie daje natomiast żadnej gwarancji, że nadchodzące rządy prawicy nie okażą się gorsze od rządów Leszka Millera. Wszystkie partie działające na polskiej scenie politycznej chcą tego samego: wysokopłatnych stanowisk dla swoich działaczy, kosztem tych, którzy już je zajmują. Tymczasem w życiu zwykłych ludzi prawie wszystko zostaje po staremu. A jeżeli już cokolwiek w Polsce się zmienia, to tylko z powodu koniunktury gospodarczej, na którą nasi politycy mają akurat minimalny wpływ.
Najważniejszym elementem programu partii postsolidarnościowych jest dziś zaprowadzenie "zamordyzmu" - twierdzi prof. Łagowski i pyta skąd zatem miałaby się wziąć jakaś zasadnicza zmiana po wyborach?(PAP)