Politycy uciekli przed rolnikami? Biura poselskie opustoszały
Protestujący rolnicy w czwartek przyjechali pod biura posłów i senatorów z Poznania. Przyznają, że byli zaskoczeni, kiedy okazało się, że w żadnym z nich nie zastali polityków. - Zapamiętamy, kto z nami rozmawiał - odgrażają się.
Rolnicy o swoich planach poinformowali polityków jeszcze przed Wielkanocą, wysyłając maile. Ich zdziwienie było tym większe, że na czwartek nie było zaplanowanego posiedzenia Sejmu, które faktycznie usprawiedliwiałoby nieobecność posłów.
- Posłowie pracują poza biurami, mają spotkania z wyborcami - wyjaśniała Beata Mroczkiewicz, asystentka m.in. biura poselskiego Katarzyny Kierzek-Koperskiej (PO).
Protestujący rolnicy poczuli się zlekceważeni, niektórzy z nich zapowiedzieli, że skoro politycy nie chcieli spotkać się z nimi na formalnym gruncie - w biurach poselskich, to następną wizytę złożą w ich domach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tak miał wyglądać świąteczny spacer. Groźne odkrycie w Małopolsce
Politycy ruszyli w terem, a rolnicy w pole
W czwartek rolnicy z nieformalnej grupy Rola Wielkopolski podzielili się na dziesięć zespołów i ruszyli pod biura poselskie, żeby tam pikietować, domagając się rozmów z politykami. Odwiedzili nie tylko biura polityków koalicji rządzącej, ale i obecnej opozycji. - I wszędzie pocałowaliśmy klamkę. Zignorowano nas. W żadnym biurze nikogo nie ma - powiedział dziennikarzom Sebastian Dziamski, lider Roli Wielkopolski.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", grupy rolników były zaledwie kilkuosobowe, nie zdecydowali się też wjechać ciągnikami do Poznania. - Jest nas też mniej, bo zaczęły się prace na polu. Musimy podzielić siły. Część więc pracuje, część protestuje - wyjaśnia Dziamski.
Żądają spotkania z politykami
Największa grupa rolników zebrała się na ul. Zwierzynieckiej w Poznaniu, gdzie zlokalizowane są biura posłów Platformy Obywatelskiej. Protestujący przekazali obecnym na miejscu asystentom spisane postulaty, zażądali też spotkania z politykami.
- Jako wyborcy zapamiętamy, kto z nami chciał rozmawiać przed kolejnymi wyborami - ostrzegają rolnicy.
Protestujący rolnicy rozważają, czy protestów nie należy znów zaostrzyć. Powstrzymuje ich sezon prac rolnych. Czują się jednak oszukani i uważają, że rządzący biorą ich na przeczekanie.
Protesty rolników w Polsce, ale też w wielu innych krajach Unii Europejskiej trwają od dwóch miesięcy. Protestujący domagają się wstrzymania importu produktów rolnych z Ukrainy i wycofania się z zasad europejskiego Zielonego Ładu. Te ostatnie przepisy nakazywały rolnikom pozostawienie jako ugór części posiadanej ziemi (4, 10 lub nawet 25 proc. w zależności od wersji zapisów i roku wprowadzenia).
Źródło: "Gazeta Wyborcza"