Politycy SdPl o skandalicznym zachowaniu Kurczuka
"Etyczny szantaż", "skandaliczne
zachowanie" - tak politycy SdPl Marek Borowski i Tomasz Nałęcz w
radiowych rozmowach nazwali wizytę byłego ministra sprawiedliwości
Grzegorza Kurczuka w redakcji "Dziennika Wschodniego".
26.10.2004 | aktual.: 26.10.2004 11:40
W "Rzeczpospolitej", po krytycznej publikacji "Dziennika Wschodniego" na temat SLD pt. "Karząca ręka SLD", szef Sojuszu w Lubelskiem Grzegorz Kurczuk przyszedł do redaktora naczelnego "DzW" Andrzeja Mielcarka i "zarzucił gazecie kłamstwo. Zagroził, że zakaże kilku tysiącom członków SLD w regionie kupowania "Dziennika Wschodniego". Mielcarek nagrał tę rozmowę i zawiadomił ABW oraz prokuraturę".
Grzegorz Kurczuk na łamach "Rzeczpospolitej" nie zaprzecza, że taka rozmowa miała miejsce, ani, że mógł mówić o nakłanianiu przyjaciół do niezamieszczania reklam w "Dzienniku Wschodnim". Całą sprawę określa jednak jako "wyjątkowo ordynarną prowokację" - podaje "Rzeczpospolita".
Odnosząc się do publikacji gazety, lider SdPl Marek Borowski powiedział we wtorek w radiu Zet, że nie wie, jak to nazwać, bo to nie podpada pod żaden kodeks karny, jeżeli to pod etyczny - powiedział. To jest taki szantaż etyczny - dodał.
Borowski zaznaczył, że jeżeli ta "propozycja" jest rzeczywiście prawdziwa, to świadczy o tym, że rozumienie roli polityka, sposobu wykonywania funkcji przez niego w społeczeństwie uległo kompletnemu wypaczeniu - podkreślił.
Zdaniem innego polityka SdPl Tomasza Nałęcza, gościa radiowej Trójki, jeśli istnieje nagranie rozmowy Kurczuka i Mielcarka, to trudno mówić o prowokacji.
Ufam nagraniom, więc jeśli jest to nagranie i jeśli pan minister Kurczuk mówił takie rzeczy, jakie przytacza "Rzeczpospolita", to rzeczywiście mamy do czynienia z zachowaniem skandalicznym - powiedział Nałęcz.
Zauważył, że jeśli jest się szefem partii rządzącej w województwie oraz byłym ministrem, który grozi, że będzie wpływał na biznesmenów - naciskał na nich, żeby nie dawali ogłoszeń w tej gazecie, to jest to już niedopuszczalne. To jest o jeden most za daleko - dodał.