Politycy opozycji ostro o wcześniejszym wyjeździe premiera Morawieckiego ze szczytu UE
Premier Mateusz Morawiecki opuścił szczyt UE przed jego zakończeniem. Według nieoficjalnych informacji śpieszył się na partyjną wigilię. Sam premier tłumaczył, że wyjechał wcześniej, bo w Warszawie czekały na niego "pilne, tajne dokumenty". Do słów tych odnieśli się juź politycy opozycji.
"Przez 14 lat w rządzie, w tym 8 w radach ministrów pod pięcioma premierami, nie zdarzyło mi się abym musiał opuścić spotkanie ministerialne dla przestudiowania dokumentów w kraju. Poufne dokumenty są po to, aby przygotować decydenta do spotkania, a nie żeby mu je utrudnić" - napisał na swoim profilu na Twitterze były szef MSZ Radosław Sikorski.
"Ja przez 8 lat w rządzie, w tym 4 w radach ministrów pod dwoma premierami. Gdybym z takim wytłumaczeniem opuścił spotkanie ministerialne NATO lub UE ośmieszałbym Polskę przed partnerami. Robienie groteski z naszego państwa" - skomentował słowa Morawieckiego były szef MON Tomasz Siemoniak.
"Jeszcze tylko kwiaty i można przeglądać tajne dokumenty" - napisał poseł PO Krzysztof Brejza i zamieścił zdjęcia polityków PiS z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim, oczekujących z kwiatami na powrót z Brukseli ówczesnej premier Beaty Szydło.
Podobne skojarzenia ma posłanka PO Izabella Leszczyna. "Premier Morawiecki obraził się, że w Brukseli mówią o art. 7 i wyjechał ze szczytu wcześniej!? No to należą się kwiaty od prezesa" - napisała na swoim profilu na Twitterze Leszczyna.
Dwudniowy szczyt UE rozpoczął się w czwartek. Głównymi tematami spotkań liderów przywódców UE była reforma w strefie euro oraz Brexit.
Premier Mateusz Morawiecki wyjechał z Brukseli przed zakończeniem obrad. Pod decyzją o przejściu do drugiego etapu negocjacji ws. Brexitu podpisał się w imieniu polskiego polityka premier Węgier Viktor Orban. Szef rządu wyjechał wcześniej z Brukseli, bo - jak wyjaśnił - w kraju czekają na niego "pilne, tajne dokumenty".