Politycy o wcześniejszych wyborach
Józef Oleksy (SLD) powiedział w niedzielę, że nie wyobraża sobie, aby Samoobrona znalazła się w rządzie jako partner koalicyjny. Dodał, że trwają rozmowy, których celem jest uzyskanie poparcia posłów niezrzeszonych dla mniejszościowego rządu.
Polityk SLD, jeden z gości audycji Radia Zet "Siódmy dzień tygodnia", powiedział, że gdyby funkcjonowanie rządu mniejszościowego miało być nieustannie narażone na zawirowania, przegrane itp., to "oczywiście demokracji parlamentarnej pozostają wcześniejsze wybory".
Minister w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha zwrócił uwagę, że w myśl konstytucji rozwiązanie Sejmu i ogłoszenie nowych wyborów następuje w przypadku, gdy parlament nie jest w stanie uchwalić budżetu.
Według Janusza Wojciechowskiego (PSL), różnice programowe między PSL a SLD okazały się zbyt duże i dlatego rozpad koalicji nie jest zaskoczeniem. "Sprawa wiązała się z biopaliwami. Dotarły do nas statystyki, że od 1995 roku w Polsce przybyło 40% samochodów, a zużycie paliwa spadło o 3%, co świadczy najprawdopodobniej o tym, że mamy do czynienia z jakimś gigantycznym przemytem paliwa do Polski. A ponieważ ustawa o biopaliwach pozwala kontrolować rynek paliw, to chcieliśmy dyskutować o tym, że może nie są potrzebne winiety, że może właśnie biopaliwa załatwią to. I dlatego domagaliśmy się przełożenia o dwa tygodnie głosowania winiet, do czego nie doszło" - powiedział wicemarszałek Wojciechowski.
Jan Rokita (PO) uważa, że decyzja o rozwiązaniu koalicji była nierozsądna. "Leszek Miller postąpił w sposób głęboko nierozsądny, wydaje się, że w ciągu dwóch, trzech ostatnich tygodni stracił panowanie nad rzeczywistością polityczną i jego decyzja była kompletnie chaotyczna" - powiedział Rokita.
Wiesław Walendziak (PiS) sądzi, że premier doszedł do wniosku, iż "ten koalicyjny układ rządowy wyczerpał swoje możliwości i postanowił zintensyfikować swoją misję z jednym konkretnym celem - Unia Europejska i wygrane referendum. Sądzę, że tak naprawdę jest to scenariusz na najwcześniejsze wybory parlamentarne: jesienią tego roku, tuż po wygranym referendum" - powiedział polityk Prawa i Sprawiedliwości. "Uważamy, że rząd Millera jest rządem, który w tej chwili Polsce dobrze nie służy i będziemy oczywiście dążyć do tego, żeby ten rząd jak najszybciej obalić" - dodał Walendziak.
Podobną deklarację złożył Roman Giertych (LPR). "Będziemy zmierzali do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, bo sytuacja, w której Polską rządzi rząd bez większości w Sejmie, powoduje rozdźwięk między władzą wykonawczą a ustawodawczą, co z punktu widzenia interesów państwa jest bardzo niebezpieczne" - powiedział Giertych. Dodał, że wybory powinny odbyć się jak najszybciej, być może nawet należałoby je połączyć z referendum unijnym. LPR - jak powiedział - zamierza przedstawić Sejmowi uchwałę w tej sprawie. (mk)