Politycy krytycznie o obchodach powstania warszawskiego przez Związek Wypędzonych
Wiele głosów krytycznych wzbudziła inicjatywa niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) uczczenia w Berlinie 60. rocznicy powstania warszawskiego. Dystansują się od niej m.in. prezes IPN Leon Kieres i Władysław Bartoszewski. Politycy PiS mówią o "bezczelności", a LPR - o "prowokacji".
19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 20:26
Z inicjatywy szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach w jednym z berlińskich kościołów ewangelickich odbędzie się w poniedziałek wieczorem spotkanie z okazji 60. rocznicy powstania warszawskiego - "Empatia drogą do współżycia".
Takie obchody to niezręczność, szkodząca stosunkom polsko- niemieckim - powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leon Kieres. Jego zdaniem, niedobrze się stało, że Steinbach zaprosiła do udziału w uroczystościach przedstawicieli ziomkostw niemieckich, a nie zaprosiła przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich ani polskich historyków, którzy powiedzieliby prawdę o powstaniu.
Organizowanie przez Związek Wypędzonych obchodów powstania nie służy niczemu dobremu - uważa były szef polskiej dyplomacji, Władysław Bartoszewski. Nikt nie może zabronić niemieckim obywatelom obchodzenia takich akademii, jakie chcą, ale jeżeli to ma służyć porozumieniu z Polską, to trzeba wyraźnie powiedzieć: my Polacy wcale nie życzymy sobie włączenia się zupełnie niekompetentnych obywateli niemieckich w te sprawy - powiedział.
Dodał, że panią Steinbach uważa za osobę zakłamaną i obłudną, która głosi nieprawdę i nic nie rozumie z historii Polski, a Związek Wypędzonych określił jako instytucję niewłaściwą, by włączać się w sprawę powstania warszawskiego.
Nie podzielił też zdania Kieresa, że niedobrze się stało, iż Steinbach nie zaprosiła do udziału w uroczystościach przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich ani polskich historyków. Prof. Kieres jest człowiekiem urodzonym po wojnie i z innej perspektywy patrzy na te sprawy. Wątpię, żeby jakikolwiek uczciwy i poważny polski kombatant pojechał do pani Steinbach - bo niby dlaczego? - dodał Bartoszewski.
Wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) uważa, że postępowanie Steinbach jest "bezczelne i agresywne". Jak powiedział, polskie władze powinny oczekiwać od prezydenta oraz kanclerza Niemiec jasnych słów, które zdezawuują wszystkie jej wysiłki. Jego zdaniem, Steinbach powinna spytać, czy żyjący powstańcy i rodziny osób zamordowanych w powstaniu warszawskim zgadzają się na to, by "jedno ze środowisk niemieckich o skrajnym charakterze zajmowało się tematyką powstania warszawskiego".
Pani Erika Steinbach jest dość bezczelnym nieproszonym gościem - ocenił polityk PiS. Według niego, niemieckie władze nie wypowiedziały się dotąd dezawuująco o działaniach Steinbach.
Lider LPR Roman Giertych uważa, że urządzanie obchodów rocznicy powstania warszawskiego przez Związek Wypędzonych można porównać do organizowania uroczystości z okazji 17 września przez Rosjan. Giertych podkreślił, że działania Steinbach to prowokacja, "która ma charakter wyzwania rzuconego polskiej opinii publicznej".
Polityk wspominał opowieści swego ojca, który widział, jak żołnierze Wehrmachtu wysadzili w powietrze jego dom. Traktowanie miasta jako zdobyczy, zabójstwa, gwałty, niszczenie mienia, działania, jakich dopuścili się niemieccy żołnierze po powstaniu, powinny być okazją do tego, by politycy niemieccy pamiętali o tych wydarzeniach ze wstydem, a wstydu się nie świętuje - uważa Giertych. Apelujemy więc o wstrzemięźliwość - dodał.